Rysuje się (nieostry) cień nadziei.
Nadchodzące wybory prezydenckie szykują się jako trauma polskiej demokracji.
Może czas najwyższy, aby zaczęła się wreszcie formować polityczna reprezentacja, na jaką zasługują miliony centrowych wyborców.
Trzeba by rozmawiać, ale prezes się nie zgodzi.
Dla Kaczyńskiego wszystko jest polityką, taktyką, grą o władzę.
Mamy dziś w Polsce podwójny kłopot: atak wirusa i atak przy pomocy wirusa.
Czy Kaczyński naprawdę wierzy, że uda się zorganizować te wybory?
Bieżąca polityka, nawet w POLITYCE, musiała zejść na dalszy plan.
Czy do epidemii koronawirusa nie dodajemy właśnie epidemii chaosu?
W wirusowym szumie znika gdzieś zasadniczy spór polityczny o ustrój państwa, praworządność, niezależność sądownictwa i innych instytucji, wolności obywatelskie czy swobody obyczajowe.