Dyrektorzy co roku zgłaszają zapotrzebowanie na niezbędne w szkole narzędzia. Zgłaszają, gdzie tylko mogą – do organu prowadzącego albo do MEiN – ale przecież niczego nie dostają. To tylko rytuał.
Po co nam umiędzynarodowienie nauki? Sami damy radę, nie potrzebujemy posiłków studenckich i naukowych z zagranicy, zwłaszcza z Zachodu, bo tam jeno lewactwo, ateizm i podejrzane pseudonaukowe roztrząsania.
Franek Broda, aktywista, siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego, o minionej sympatii do PiS, proteście przeciwko ministrowi Czarnkowi i relacjach z wujem.
Męczeństwo podczas II wojny światowej uczniowie powinni pilnie i wnikliwie poznawać. Ale nie w taki sposób. Cokolwiek Czarnek wprowadzi do szkół, na pewno będzie to wiedza na jedno pisowskie kopyto. Tego jestem pewien.
Nie rozumiem świata, w którym dyrektorzy szkół pokornie przyjmują oszczerstwa Czarnka, a przeciwko ministrowi występują tylko uczniowie. My, dorośli, nie powinniśmy pozwolić, aby dzieci sprzeciwiały się same.
Bareja wprawdzie słuchał Gierka prawiącego o tym, jak to będzie wspaniale, gdy dogonimy Zachód, ale chyba nie wymyśliłby tego, co w 2021 r. mówią i obiecują władze PiS.
Kiedyś do nauczycieli, dyrektorów i kuratorów trafiały nagrody za osiągnięcia edukacyjne, a dziś jedynym kryterium staje się posłuch wobec władzy. Bo gdzie minister Przemysław Czarnek sam nie dotrze, tam pośle swojego kuratora.
Na razie średniowiecze tylko łomocze do naszych drzwi, ale jeśli PiS wygra kolejne wybory, wedrze się i pozostanie na dłużej.
Cud ministra Czarnka: w pandemii jakość nauczania dramatycznie spadła, a zdawalność matury ani trochę. W żadnej innej sferze tak bezczelnie nie mydli się ludziom oczu, jak w edukacji.
Paweł Skrzydlewski, doradca MEiN, na łamach „Nowego Dziennika” ogłosił, że od września szkoła zajmie się „właściwym wychowaniem kobiet, a mianowicie ugruntowaniem dziewcząt do cnót niewieścich”.