Rację ma posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, gdy nazywa postępowanie ministra edukacji „zalegalizowanym złodziejstwem”. Ale żądanie, aby Czarnek za realizację programu „Willa plus” odpowiedział utratą stanowiska, to za mało.
PiS zmienia pod siebie kodeks wyborczy, walczy o unijne pieniądze z KPO, ale gwarancji utrzymania władzy nie ma. Ma za to plan B: inwestuje publiczne pieniądze w nieruchomości wzorem PC (spółka Srebrna), a wcześniej SLD (majątek po PZPR, siedziba na Rozbrat).
Wyższe wynagrodzenia nauczycieli i nauczycielek, których MEiN uzna za godnych, wezmą się nie z budżetu państwa, lecz z kieszeni tych osób, które zostaną uznane za pedagogów drugiej kategorii. Ale szkoła to nie wojsko, żeby dzielić nauczycieli na elitarne lotnictwo i szarą piechotę.
„Czy katecheta to kosmita, który nie mógłby uczyć?” – pyta Czarnek na antenie Polskiego Radia. Według mnie katecheta w dzisiejszych czasach mógłby wszystko. Nie wiem tylko, co Czarnek ma przeciwko kosmitom, że jest do nich uprzedzony?
Nauczycielom już puszczają nerwy. Może nawet wszyscy wygarniemy światu, co myślimy o relacji naszych zarobków do stawianych nam wymagań? Za rządów PiS te relacje zrobiły się wyjątkowo niesprawiedliwe, a od 1 stycznia wręcz koszmarne.
Już teraz uczniowie mówią, że aby pracować w szkole, trzeba przejawiać skłonności samobójcze (to praca, która człowieka degeneruje, a nie rozwija). Gdy szkolnictwo czeka hekatomba zwolnień, nikt o zdrowym umyśle nie przyjdzie tu pracować. Po co?
Ciekawie byłoby usłyszeć tercet w składzie Krystyna Pawłowicz, Paweł Kukiz i Michał Wójcik: „My mamy prawo wybrać władze. I musimy to przeprowadzić w praktyce. Jestem przekonany, że uczciwe wybory wygramy my. A jeśli my wygramy, to wygra Polska”, oczywiście na melodię „Wśród nocnej ciszy”.
Oprócz kuriozalnego podręcznika PiS rękami swojego ministra edukacji jeszcze głębiej próbował przebudować polską szkołę.
Samorządowcy przekonują, że miliony złotych, które idą na katechezę z budżetu samorządowego, w kryzysowych czasach można by przeznaczyć na pilniejsze potrzeby. Reakcja prawicy nie była trudna do przewidzenia.
Obywatele i obywatelki z ruchów na rzecz oświaty, zaangażowani w akcje sprzeciwu wobec lex Czarnek, po kolejnym wecie mają prawo poczuć się najskuteczniejszą gałęzią całego sektora organizacji społecznych w Polsce.