Francuski rząd chce przeznaczyć miliard euro na działania równościowe i antyprzemocowe. W Polsce organizacje pomagające ofiarom przemocy cierpią na brak pieniędzy, bo według instytucji państwowych... dyskryminują mężczyzn.
Na ten kolor zostanie podświetlony warszawski Pałac Kultury i Nauki oraz centralne budowle w wielu miastach, m.in. katowicki Spodek, Książnica w Cieszynie, Tauron Arena w Krakowie czy ratusz w Słupsku.
Ludzie oburzają się na stylistykę: siniaki w pończochach. Może estetyka tej reklamy to nie jest górna półka. Ale w kulturze, w której wszyscy żyjemy, to jednak odmiana na lepsze.
Co z tego, że z każdej strony słyszymy o fundamentalnej wartości „polskiej rodziny”, skoro przemoc fizyczna, psychiczna i wykorzystywanie seksualne w polskich domach są i tak obecne? Specjaliści biją na alarm.
Diabeł mieszka w Polsce i nazywa się Gender. O tym, jak Kościół i partia władzy postrzegają kobiety i ich społeczną rolę, pisze w swojej najnowszej książce „Spróchniały krzyż” Joanna Podgórska.
Wstrząsające nagrania upublicznione dwa lata temu przez Karolinę Piasecką to zapis horroru. Wyzwiska, poniżanie, groźby, bicie, niewolnicze traktowanie.
Ponad połowa raportu dotyczy praworządności. Reszta praw kobiet. Dokument ma przede wszystkim wymiar wizerunkowy.
W Rosji co 40 minut z rąk partnera ginie kobieta, za co w dużym stopniu odpowiada prawo, które za pierwszy akt przemocy nie karze. Polska mogła mieć podobne przepisy.
Ułożył Dorotę na wykładzinie, nakrył kocem, umył nóż i ręce, wyłączył bojler w łazience, światło, gaz pod obiadem, który gotowała Dorota, ubrał się i poszedł do sklepu.
Nikt nie wie, kto jest faktycznym autorem nowelizacji ustawy antyprzemocowej. Podejrzany o autorstwo ultraprawicowy Instytut Ordo Iuris zaprzecza, co oznacza, że znalazł już godnych naśladowców.