Przedsiębiorstwa są jak filmowe gwiazdy. Już na starcie powinny zadbać o nazwisko. Albo w porę je zmienić. Nazwa firmy może być intrygująca, prowokująca, czasem nawet śmieszna, ale zawsze powinna przyciągać uwagę. Kto tego nie rozumie, przegra z konkurencją.
W stolicy krążą wieści o fali porwań dla okupu. Uprowadza się Polaków i cudzoziemców, a dokonują tego przebierańcy w policyjnych uniformach. W Warszawie wybuchła panika.
W polskim biznesie, kto chce mieć pozycję na rynku, musi mieć swój własny wywiad, kontrwywiad i śledczych. Musi więc zatrudniać byłych funkcjonariuszy służb specjalnych. Nie ma od nich lepszych fachowców.
W Rosji wielkich biznesmenów mianuje się jak ministrów. Kiedy robią się niewygodni, trafiają do kąta, a gigantyczne fortuny przechodzą pod opiekę nowego pokolenia oligarchów. I interes się kręci.
Długopisy, breloczki, czapeczki, baloniki, notesiki; firma, która nie rozdaje gadżetów, po prostu nie istnieje. Toczy się tu ostra konkurencja na pomysły i projekty. Powinny być oryginalne.
Pracownicy upadających zakładów zrzekają się części pensji, pobierają ją w bonach, biorą bezpłatne dyżury i urlopy. Gdzie przebiega granica między rozsądną obroną miejsca pracy a beznadziejnym buntem i głupim uporem?
Częściowa reforma podatków jest lepsza niż żadna, ale gorsza niż całościowa
Ludzie znani z mediów coraz częściej decydują się na założenie własnego biznesu. Liczą, że sukces zapewni im wykorzystanie dodatkowego kapitału – własnej sławy, głośnego nazwiska.
Co drugi obraz w Europie malowany jest na blejtramowych płótnach Adama Pałackiego z Leska. Pod żaglami Sail Service z Gdańska pływa połowa oceanicznych szkunerów. Jedna trzecia sprzedawanych w Europie chodaków pochodzi z wytwórni krakowskiego przedsiębiorcy Jacka Kubicy. Na swój sposób podbili już świat, choć w kraju mało kto o nich słyszał.