Mają po trzydzieści parę lat i czują się szczęśliwi. Zrealizowali amerykański sen o karierze od pucybuta do milionera, wiedzą, jak osiąga się sukces. Te umiejętności i radość życia próbują teraz przekazać dzieciom. Oni sami nie dostali takiego posagu.
Z tradycją w biznesie jest jak z arystokratycznym tytułem przekazywanym z pokolenia na pokolenie – niby nic nie daje, a jednak robi wrażenie. Dlatego kto może, szuka dziś wsparcia antenatów. W polskiej gospodarce nie brakuje prawdziwych arystokratów. Czasem jednak genealogia bywa naciągana.
Przyjaciel Jerzego Urbana i Andrzeja Leppera. Playboy, wielki żarłok i birbant. Hodował ryby, budował w Polsce Amerykę, pożyczał pieniądze od banków, ale ich nie oddawał. Człowiek od nieodgadnionych biznesów.
Był na szczycie. Spadł w przepaść. Mocno się poranił. Nazwano go oszustem. Oskarżono o wyłudzenia. Pozbawiono majątku. Ale już wylizał się z ran i ruszył w mozolną wspinaczkę. Janusz Leksztoń chce dowieść, kto naprawdę był sprawcą, a kto ofiarą.
W 1989 r. wyszedł z cienia i zabłysnął. Nie uznawał wąskiej specjalizacji. Zajmował się kantorami, paliwem, wagonami, papierosami. A potem wszystko minęło jak raptownie przerwany sen. Wrócił do cienia i zgasł. Odsiaduje wyrok.
Wprowadził w Polsce Ludowej kapitalizm, chociaż nie przeczuwał, że socjalizm padnie. Mieczysław Wilczek był pierwszym ministrem, który do rządu PRL trafił z sektora prywatnego. Ale zarazem był ostatnim takim ministrem, bo to za jego kadencji PRL się skończył.
Listę 21 postulatów, sformułowaną w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r., otwierało żądanie wolnych związków zawodowych. No i są. Lecz z roku na rok topnieją. Teraz ostateczne rozstanie z Solidarnością zapowiedział jej członek nr 1 i pierwszy przewodniczący – Lech Wałęsa. Siła związków to mit, fasada. A co kryje się za fasadą?
Pastor, filantrop, marzyciel, biznesmen. Dziedzic bajecznej fortuny. Historia życia Roberta Gamble´a jest jak gotowy scenariusz filmowy. Nawet najbliżsi znajomi zastanawiają się, dlaczego zdecydował się spędzić pół życia w Polsce. I za co kocha Polaków, którzy – bywało – dawali mu w kość.
Polscy inwestorzy na Ukrainie szykują pozwy sądowe o złamanie umów, gwarantujących im ulgi podatkowe w specjalnych strefach ekonomicznych. – Biznes nie chce wojować z władzą, którą popiera, ale innej drogi nie widzimy – mówią.