Cztery lata temu powstało 15 Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. Powszechne świadectwa udziałowe, sprzedawane po 20 złotych od sztuki, miały uwłaszczyć 27 milionów Polaków na części państwowego majątku, a przy okazji nauczyć ich trudnej sztuki inwestowania na rynku kapitałowym. 512 przedsiębiorstwom włączonym do programu obiecano ułatwienia w dostępie do kredytów, nowych technologii i szybką prywatyzację. NFI nie spełniły większości pokładanych w nich nadziei.
Po raz kolejny do parlamentu i na pierwsze strony gazet wrócił pomysł powszechnego uwłaszczenia obywateli III RP. Część AWS prze do niego jak czołg, co już wywołało kryzys w koalicji. Pod projektem ustawy uwłaszczeniowej (autorstwa prof. Adama Bieli z KUL), leżącym w Sejmie od maja ubiegłego roku, podpisała się większość, bo 111 posłów AWS, w tym Marian Krzaklewski. Dokument ów jest najgroźniejszą utopią ekonomiczną, jaka trafiła do Sejmu. A trudno tu było o rekord.
Od kilku miesięcy minister skarbu państwa próbuje sprzedać Pekao SA, największy polski bank. Od ponad pół roku akcje banku są notowane na giełdzie, ale większościowy pakiet ciągle czeka na prywatnego właściciela. Stawka jest tak wysoka, że całej sprawie towarzyszą wyjątkowe emocje. W charakterze kandydatów na inwestora strategicznego wystąpiły tuzy światowej bankowości, ostry spór na argumenty i pomówienia toczą ministrowie i opozycyjni politycy, o podejmowanych decyzjach na bieżąco chce być informowany parlament. Tej rangi przetarg odbywa się w Polsce po raz pierwszy.
Rozdawanie powszechnych świadectw udziałowych trwa już ponad trzy lata. 1 stycznia 1999 r. przestaną być one papierami wartościowymi i, jak trafnie informują telewizyjne reklamy, można będzie sobie z nich zrobić czapeczkę, wachlarz albo trąbkę. Warto więc zapytać: kto dzisiaj posiada jeszcze świadectwa?
Po kilku latach ospałych przygotowań rząd sprzedaje wreszcie swój największy i ostatni skarb. W ciągu najbliższego miesiąca od 15 do 25 procent akcji Telekomunikacji Polskiej SA trafi na warszawską i londyńską giełdę. Dzieje się to podczas najpaskudniejszej od kilkunastu lat bessy na wszystkich najważniejszych międzynarodowych rynkach finansowych i przy nierozstrzygniętym, ostrym sporze o podział 15-procentowej puli darmowych akcji dla pracowników.
Utarło się, że molochy socjalistycznej industrializacji, a zwłaszcza "kolebki" są odporne na prywatyzację z powodu silnych tęsknot załóg za państwową opieką i wszechwładzy rozpolitykowanych związków zawodowych. Przykład Cegielskiego dowodzi, że na przekształcenia odporna bywa władza, od której na próżno domaga się prywatyzacji kierownictwo firmy i załoga z Solidarnością na czele.