Prokuratorzy nie korzystają z pomocy rodzin ofiar przestępstw. Nie chcą, nie potrafią, boją się nękaczy – jak ich nazywają. Nękacze z kolei boją się paprotek – coraz to innych prokuratorów stawiających się na kolejnych rozprawach w tej samej sprawie.
Prokuratorzy mają być bardziej samodzielni i samorządni. Ważne, żeby byli lepsi.
Dwa śledztwa mogą dać pół prawdy
Bronią w rozgrywkach personalnych w gdańskiej prokuraturze stały się przecieki do loalnej prasy. Chodzi o obowiązujące prokuratorów przepisy bhp, o agencje towarzyskie, a w tle pojawiły się wybory samorządowe.
Ta sprawa wywołuje zażenowanie. W prywatnych rozmowach słychać – to skandal, być może ci ludzie powinni pójść do więzienia, ale dopiero po wyroku. Publicznie w dobrym tonie jest wołać – złodzieje. Ta sprawa to aresztowanie członków zarządu Stoczni Szczecińskiej.
Zdymisjonowanie Barbary Piwnik to raczej zła wiadomość dla prokuratorów. Nowy szef to nowe porządki, kolejna wymiana kadr i przesunięcia, których w ostatnich latach było tyle, ilu nowych ministrów sprawiedliwości. A i bez tego prokuratorzy narzekają. Coraz więcej coraz trudniejszych spraw, coraz więcej polityków wtrącających się w bieżącą pracę. Niezadowoleni są prokuratorzy, niezadowolone z nich społeczeństwo. Za politycznymi obietnicami, że czas rozprawić się z bandytyzmem i aferami, idą słabo i zbyt późno przygotowane akty oskarżenia. Kolejny szef resortu Grzegorz Kurczuk też zaczął od obietnic, że skończy z opieszałością i bezradnością Temidy. To ambitne zadanie, zważywszy na utrwalający się stereotyp, że na sali sądowej ten elokwentny, świetnie przygotowany, pewny swoich argumentów to adwokat, ten zaś, który gubi się, nie jest pewny swego, a w końcu milknie bezradny – to prokurator.
Ostatnie decyzje minister Barbary Piwnik – dymisje prokuratorów apelacyjnych w Katowicach i Gdańsku – dowodzą, że prokurator na funkcji to stanowisko niepewne. Każdy minister sprawiedliwości odwołuje i powołuje kolejnych prokuratorów, często w atmosferze skandalu. Zdarzają się jednak prokuratorzy właściwie nietykalni; niestraszne im zmiany ekip politycznych, bo każdej mają coś do zaoferowania.
Nominacja Andrzeja Kaucza na stanowisko szefa Prokuratury Krajowej i wiceministra sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera rozpętała burzę. Po raz kolejny Kauczowi wypomniano, że oskarżając w stanie wojennym Władysława Frasyniuka zażądał dla niego 10 lat więzienia. Od 1982 r., za każdym razem, gdy prokurator jest chwalony za sukcesy i awansowany, zawsze znajduje się ktoś, kto przypomina tamten proces. I dalej już jest jak u Gogola: „Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator: ale i ten, prawdę mówiąc, świnia”.
Nowy prokurator generalny Stanisław Iwanicki oskarża część podległych sobie prokuratorów o nepotyzm, a nawet o łamanie prawa za czasów poprzednika Lecha Kaczyńskiego. Usunięci z funkcji podwładni, dopatrując się politycznego rewanżu, nie wahają się oskarżać szefa.