Do 2030 r. 70 proc. działań związanych z informatyzacją będą wykonywały osoby, które nie są programistami. Badacze z Akademii Leona Koźmińskiego stworzyli podręcznik, który uczy, jak tworzyć narzędzia bez umiejętności programowania.
Demoscena, pramatka polskich gier wideo, zatarła różnicę między artystą i inżynierem.
Jeden instytut, trzech informatyków, siedem bardzo prestiżowych grantów – to osobliwość na skalę europejską. O jej kulisach rozmawiamy z autorami zamieszania.
Rozmowa z Karoliną Wasielewską, autorką książki „Cyfrodziewczyny”, o polskich informatyczkach z czasów PRL.
„Oni migają tymi kolorami w sposób profesjonalny” – dziwny tytuł, nieprawdaż? Okładka też nietypowa. Takie jej elementy jak dyskietka i kaseta magnetofonowa jasno kierują ku przeszłości, i to niedawnej.
Młode kobiety ustawiają się w długich kolejkach, żeby posłać do lamusa stereotyp programisty, mężczyzny w grubych oprawkach i wyciągniętym swetrze.
Komputer to jedno z najważniejszych osiągnięć XX w. Współczesna informatyka narodziła się jednak sto lat wcześniej, a ślady prowadzą do córki lorda Byrona Ady Lovelace.
Jak to się dzieje, że w Polsce mimo nikłej tradycji informatycznej mamy tylu niebywale zdolnych młodych informatyków? Tego nie da się wytłumaczyć działaniem czystego przypadku.
Trzech studentów z Uniwersytetu Warszawskiego zostało mistrzami świata w programowaniu. W Beverly Hills jako jedyni rozwiązali 9 z 10 zadań. Teraz czeka ich równie trudne: wyjechać czy zostać w kraju?