To nie tylko Komisja Europejska i Frans Timmermans. Pytania o praworządność w Polsce coraz częściej padają w Waszyngtonie. Skutki mogą być równie groźne, co w przypadku sporu z Brukselą.
Przejęzyczenie Fransa Timmermansa o Moskwie jako polskiej stolicy może być wodą na młyn dla tych, którzy uważają, że Komisja jest przeciwna reformie sądownictwa w Polsce.
Przez ponad dwa lata rządów PiS w dziedzinie praw obywatelskich nie poprawiło się nic. Doszły za to nowe problemy.
Trzydziestu ambasadorów RP: Jesteśmy przekonani, że polityka zagraniczna to wyraz interesów państwa, a nie interesów partii rządzącej.
W TVP Info ukazał się pasek z informacją, że Frans Timmermans odpowiada za przestrzeganie „ról of law” w Polsce. To głupstwo nie tylko językowe.
Komisja Europejska i unijne stolice uznały dotychczasowe ustępstwa PiS w sprawie ustaw sądowych za niewystarczające. O kolejne rządowi będzie już trudno, bo naruszą istotę wprowadzonych zmian.
Wizyta wiceszefa Komisji Europejskiej w Warszawie służy politycznie Brukseli i pisowskiemu rządowi w Warszawie do „deeskalacji napięcia” we wzajemnych stosunkach, ale nie służy rządom prawa w Polsce.
Komisja Europejska nie powinna dopuścić do spełnienia się scenariusza PiS: najpierw demolka konstytucji i później gesty pseudopojednawcze.
Weszliśmy w tryb permanentnego „dialogu”, który nie skończy się ani wycofaniem polskiego rządu z „reform”, ani głosowaniem nad sankcjami dla Polski. Tylko jedna instytucja może teraz pomóc w sprawie praworządności w Polsce.
Możliwość regulowania unijnego kurka z funduszami dałaby Komisji określone narzędzia wpływu. Teraz, co pokazała sytuacja z polskim rządem, Komisja jest trochę bezradna.