Od opieszałego wymiaru sprawiedliwości można domagać się odszkodowań za opieszałość
Jeśli przywileje, jakimi cieszą się adwokaci, przyznalibyśmy taksówkarzom, taksówek byłoby niewiele, ceny zaś poszybowałyby ostro w górę. Niezadowoleni pasażerowie mogliby słać skargi do zarządu cechu. Tam po roku czy półtora inni taksówkarze formułowaliby odpowiedź, że klient czepia się bezzasadnie, sam sobie jest winien i na dobrą sprawę powinien przeprosić ich kolegę.
Społeczność międzynarodowa powołała do życia pierwszy w historii sąd ogólnoświatowy z taką myślą, że sąd ów osądzi to, czego nie wezmą na wokandę sądy krajowe, wkroczy tam, gdzie uczciwi sędziowie są bezradni albo zastraszeni przez dyktatury, a policja polityczna kontroluje przebieg śledztwa.
Z wymiarem sprawiedliwości jest bardzo źle. Mimo tej diagnozy, z którą niby wszyscy się zgadzają, nie wprowadzono ani jednej większej reformy, która mogłaby poprawić niewydolność systemu. Zwykłych obywateli mami się hasłami surowszych kar albo poprawy prawa, chociaż nie prawo jest złe, lecz drogi dochodzenia sprawiedliwości.
Czy można podejrzanych więzić bez żadnego sądu? Czy można ich skazywać z pominięciem zasady domniemania niewinności? Oto łamigłówka: zagrożone państwo chce się bronić i szczytne zasady konstytucji nie mogą ułatwiać życia terrorystom. Ale prawa człowieka są przecież świętą podstawą amerykańskiej tożsamości.
Pod każdą szerokością geograficzną ludzie skarżą się na głupie nieżyciowe przepisy. Ale żadne nie wywołują takiej niechęci i szyderstw jak prawdziwe czy zmyślone reguły Unii Europejskiej. Są ulubionym tematem eurosceptyków, którzy z lubością piętnują rzekome standardy długości prezerwatyw czy normy krzywizny banana.
Trzy australijskie rodziny z głęboko upośledzonymi dziećmi chcą skarżyć specjalistów medycznych o błędy w sztuce. Badania prenatalne nie wykazały bowiem żadnych powikłań. Sąd waha się, czy przyjąć sprawę, bo niektórzy prawnicy ostrzegają przed skutkami takiej decyzji.
Unijne przepisy o wspólnym nakazie aresztowania mają wejść w życie 1 stycznia 2004 r. – wtedy też Polska prawdopodobnie wstąpi do UE. Aby je przejąć do krajowego ustawodawstwa, będziemy musieli zmienić konstytucję, która zabrania wydalenia polskiego obywatela z Polski.