Przejście na drugą stronę jezdni to w Polsce często wyzwanie, a przecież istnieje bardzo wiele sprawdzonych na Zachodzie rozwiązań. Dzięki nim samorządy mogą ograniczyć liczbę wypadków i wydać dużo mniej niż na sygnalizację świetlną.
Wielbiciele wypraw z gwarancją adrenaliny nie muszą naśladować mistrza survivalu Beara Gryllsa. By poczuć emocje, wystarczy wyjść na ulice. Piesi nie mają na nich łatwego życia.
Tylko 18 proc. kierowców zawsze przestrzega przepisów drogowych w pobliżu przejścia dla pieszych – wynika z badania zrealizowanego na zlecenie Fundacji PZU.
Za półtora roku nasze przepisy mają sprawić, że pieszy wreszcie poczuje się bezpieczniej. Tylko czy nowe prawo nie pozostanie na papierze?
Drogowych piratów należy karać. Surowo, skutecznie, szybko. Niektóre skróty mogą być jednak złudne.
Nagranie z szaleńczego rajdu po stolicy pojawiło się 8 czerwca i wzbudziło nową burzliwą debatę o karaniu złych kierowców. Tymczasem warto podyskutować przy tej okazji o innym problemie – skuteczności policji, czy raczej jej braku.
Już prawie siedem miesięcy w Sejmie leży projekt ustawy, który ma pozwolić parlamentarzystom, prokuratorom, prezesowi IPN i GIODO przyjąć mandat za wykroczenie drogowe, bez procedury uchylenia im immunitetu.
System automatycznych radarów to fikcja. Niby robi zdjęcia. Niby je wysyła. Ale z powodu luki prawnej mandaty płacą już tylko frajerzy.
O tym, dlaczego pomysł rządu na poprawę bezpieczeństwa na drogach przez ustawianie przy nich fotoradarów zbiera więcej przeciwników niż zwolenników mówi Adam Łaszyn, ekspert od zarządzania komunikacją w sytuacjach kryzysowych.
System śledzenia, fotografowania i karania polskich kierowców ma poprawić wpływy do budżetu i bezpieczeństwo na drogach. Tymczasem wywołuje wściekłość na nowych piratów drogowych, którzy świetnie uzbrojeni ruszyli w Polskę na łowy.