Projekt niby brzmi niegroźnie i zdawkowo. Ale to jest Polska. Tu ciąża nie jest tematem neutralnym. Fundamentaliści od lat forsują kolejne narzędzia prawne, które mają zmusić Polki do reprodukcji. Dlatego trzeba dmuchać na zimne i uważnie patrzeć rządzącym na ręce.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że tzw. dobra zmiana nadal nadużywa aborcji w grze politycznej, ale tak, aby postulat „urodzić, ochrzcić, pochować” pozostał spełniony.
Po śmierci Izy nie myślę już o tym, co bym zrobiła, gdyby płód okazał się chory. Zastanawiam się, czy w ogóle znajdę w sobie odwagę, aby urodzić w Polsce dziecko.
Śmierć Izabeli to symbol nie tylko okrutnego prawa, ale i koszmarnego, bezsensownego mansplainingu nieznających się na rzeczy, a obdarzonych ogromną władzą nad naszym życiem mężczyzn. I garści kobiet obsługujących ich zachcianki.
By lepiej przygotować się do wykonywania swoich zadań, prezes wymyślonego właśnie przez polityków PiS nowego instytutu powinien odbyć kilka podróży studyjnych. Mógłby zacząć od przejętego przez talibów Afganistanu.
W najbliższą sobotę o 15:30 pod Trybunałem Konstytucyjnym w Warszawie rozpocznie się „Marsz dla Izy z Pszczyny”. W całym kraju, w miastach i miasteczkach, powinny być podobne odezwy: za Izą i za tym, aby jej gehenna rodem z katolickiego średniowiecza się nie powtórzyła.
Dzięki przychylności obecnego rządu fantazje fanatyków trafiają na trybunę sejmową i stopniowo zyskują wiarygodność. Przestają być tylko bujdą na resorach. Dla marzących o średniowieczu posłów PiS może to się okazać atrakcyjny projekt polityczny.
Meksykański Sąd Najwyższy zdecydował, że kryminalizacja usunięcia ciąży jest niezgodna z konstytucją. To przełomowy wyrok dla tego wciąż mocno katolickiego kraju. I mocny kontrast z Teksasem, w którym legalna aborcja została niemal zakazana.
Choć wciąż nie wiemy, jaki będzie ostateczny kształt nowego państwa, nowej rzeczywistości, którą dla Afgańczyków urządzają talibowie, mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że nie będzie już koncertów, które Mariam mogłaby poprowadzić. Jej i moim koleżankom z Kabulu, tym, które pospiesznie wyjeżdżały, i tym, które zostały, nagle urwało się życie.
Wzorem Brytyjek i Brytyjczyków i my powinniśmy zacząć pracę nad odczarowaniem menopauzy. Przestać ją traktować jak temat niewybrednych żartów i zobaczyć w niej raczej normalny fakt życia.