Bronią w rozgrywkach personalnych w gdańskiej prokuraturze stały się przecieki do loalnej prasy. Chodzi o obowiązujące prokuratorów przepisy bhp, o agencje towarzyskie, a w tle pojawiły się wybory samorządowe.
W potyczkach lokalnej władzy z lokalną prasą jest coś z klimatu Dzikiego Zachodu. Często – jak w westernie – dziennikarz staje w słusznej sprawie sam przeciwko wszystkim. Ale bywa też, że jego sprawa nie jest wcale słuszna, bo zostaje użyty jako narzędzie w lokalnej rozgrywce.
13 lutego rozstrzygnięto Konkurs na Okładkę Prasową Roku Publipress 2001. Tym razem główne trofeum – Grand Prix – w Domu Dziennikarza w Warszawie odebrał tygodnik „Forum” wydawany od niedawna w nowej formule przez Spółdzielnię Pracy „Polityka”. „Forum” zwyciężyło także w kategorii pism „Informacji i opinii”.
Gabinety prezesa Gaudena i dyrektora Cegłowskiego dzieli piętnaście metrów korytarza, ale w istocie jest to przepaść. Razem wydają znany w kraju dziennik. Tymczasem norweski wspólnik pozbywa się ludzi Cegłowskiego ze spółki Presspublika, a Cegłowski, szef Państwowego Przedsiębiorstwa Wydawniczego, wielokrotnie pozywa zarząd spółki do sądu. Jedni mają pieniądze, drudzy chcą mieć władzę.
Pan Rasch, czyli Szybki, żyje tak, jak się nazywa. Zatrudniony na kierowniczym stanowisku tkwi od świtu do nocy w swej pracy, gdzie z ogromną energią planuje, restrukturyzuje, organizuje, porządkuje, racjonalizuje, atakuje, a przy tym pilnie uważa, by nie zabierać głosu w sprawach, na których się nie zna. Pani Rasch nie ma nawet prawa do biadolenia, że nie widuje męża, bo pan Rasch to osoba pozytywna, nie znosi narzekania, nie znosi też niczego, co go rozprasza, zwłaszcza w czytaniu, ani ironii, ani dowcipu, ani też zdań wtrąconych.