Już wiemy: to zwykli, biedni, szarzy ludzie mają kupować pismo wyprodukowane przez najbogatsze imperium wydawnicze. Biedni co prawda nie mają pieniędzy, ale jest ich dużo.
„Fakt” stał się faktem. Mamy w Polsce ogólnopolski popularny dziennik, za którym stoi potężny niemiecki koncern. Nowa gazeta z wielkim budżetem na promocję i marketing wydaje się skazana na sukces. Ale w Polsce nic nie jest proste, nawet tabloid.
Kiedyś uczyła, bawiła i wychowywała. Dziś prasa stawia sobie ambitniejsze zadania. Swoich czytelników karmi, poi, ubiera, zapewnia środki higieny, troszczy się o dom, ogród i dzieci. Do władzy doszedł redaktor Gadżet.
Pisarze, poeci, krytycy literaccy, socjologowie, antropolodzy kultury, filmoznawcy urodzeni w latach 70., skupieni wokół krakowskiego kwartalnika „Ha!art”. Mówią o sobie: dezerterzy. Dezerterzy z Nowego Wspaniałego Świata.
Pryszcze, zmarszczki, choroby, marzenia, wzloty i klęski – z listów do „Przyjaciółki”, a także z losów jej pierwszych redaktorek, można wyczytać historię życia Polek w ciągu ostatniego półwiecza.
Jest 1981 r., gorący czas, wciąż wybuchają strajki, ludność się burzy, tym bardziej że rząd wprowadza kartki na kolejne towary: mięso, wędliny, tłuszcze, mydło i proszki do prania. Panuje chaos. Z chaosu wyłania się nowa formacja prawdziwych komunistów – grupa związana z tygodnikiem „Rzeczywistość”.