Chociaż wielu Polaków wciąż nie stać na drogi sprzęt hi-fi, mają już niemały zbiór płyt z filmami. Wszystko za sprawą tzw. insertów, czyli krążków DVD dodawanych do czasopism. Wytrwali kolekcjonerzy mogli w ubiegłym roku uzbierać nawet 200 tytułów. W minionym półroczu – drugie tyle.
„City Magazine”, bezpłatny magazyn-przewodnik po młodym życiu miast, odchodzi w przeszłość. Kryzys na rynku reklamowym wykończył pismo mimo witanej z dużymi nadziejami opieki Agory.
Opublikowanie na pierwszej stronie „Super Expressu” zdjęcia zabitego w Iraku Waldemara Milewicza, znanego dziennikarza telewizyjnego, wywołało dyskusję o granicach etycznych uprawiania dziennikarstwa. Została ona pobudzona dodatkowo publicznymi oświadczeniami i listami znanych postaci świata mediów, ale obawiam się, że o tej ważnej sprawie nie rozmawiamy szczerze.
W większości księgarń i kiosków można kupić publikacje nacjonalistyczne i antysemickie. Z wydawania takich pism lub książek nieźle się żyje, choć niektórzy traktują działalność edytorską jako misję. Oskarżani o łamanie prawa gładko wygrywają kolejne procesy.
Niemiecki koncern wydawniczy Polskapresse połączył trzy dzienniki: „Gazetę Wrocławską”, „Słowo Polskie” i „Wieczór Wrocławia”. Nagle Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nakazał mu „Słowo” odsprzedać, czyli: sprzedać nieistniejące.
Już kierujemy do księgarni i kiosków przegląd „Świat i Polska 2004”, wydawany do spółki z wydawnictwem, które bez fałszywej skromności trzeba przedstawić jako najbardziej wpływowy tygodnik na świecie. „The Economist”, bo o nim mowa, pracował na tę pozycję od 1843 r. Oto krótki – jak na 160 lat – portret pisma.
Wznowiono proces fotoreporterów nękających księżną Dianę, a wraz z nim dyskusję o granicach wolności i moralności prasy.