Pracujący Polacy, którzy nie chcieli się zapisać wcześniej do Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK), od marca zostaną do nich wcieleni automatycznie. Poza programami pozostaną tylko te osoby, które do końca lutego złożą specjalne deklaracje, że nie chcą.
Dymisja prezesa PKO Zbigniewa Jagiełły, zaskakująca i niedostatecznie umotywowana merytorycznie, uderza wprost w premiera Mateusza Morawieckiego. Czy zbliża go do podobnego kroku? Na pewno Morawieckiego osłabia.
75 proc. pracujących Polaków nie wierzy, że Pracownicze Plany Kapitałowe to dobry sposób na powiększenie głodowej emerytury. To dowodzi naszego braku zaufania do państwa.
W 2021 r. Polacy zyskają kolejny produkt emerytalny z ulgami podatkowymi. Skorzystają zwłaszcza młodzi mobilni pracownicy, którzy pracują w innym państwie Unii.
Już po zamknięciu giełdy w poniedziałek wieczorem z pomocą ruszył Narodowy Bank Polski. Zapowiedział działania na niespotykaną dotąd w kraju skalę.
Firmy zatrudniające co najmniej 250 osób mogą już tworzyć pracownicze plany kapitałowe dla swoich pracowników. Do wyboru są oferty 18 instytucji finansowych.
Około 20 instytucji finansowych oferujących pracownicze plany kapitałowe będą mieli do wyboru pracodawcy. Ostatnie oferty trafiają na oficjalny portal PPK, a firmy zatrudniające co najmniej 250 osób od lipca czekają obowiązki związane z tymi programami.
Rozmowa o emeryturach może być albo prosta, albo prawdziwa. Polski system emerytalny jest skomplikowany, nie zawsze logiczny i modyfikowany co parę lat. Jasne jest tylko jedno: przyszłe emerytury będą bardzo niskie, jeżeli radykalnie nie zwiększymy prywatnych oszczędności.
Mateusz Morawiecki zapowiedział, że jedna czwarta środków z OFE trafi do Funduszu Rezerwy Demograficznej, a reszta – 75 proc. – na nasze „prywatne konta”. Czyli dokładnie gdzie?