Co trzeci dorosły Hiszpan przynajmniej raz w życiu zapłacił za seks. Większość uważa to za w pełni akceptowalną formę relaksu.
W marokańskiej Casablance w początkach lat 20. francuskie władze stworzyły zamkniętą dzielnicę przeznaczoną do rozrywki seksualnej. Nie sprzedawała ona tylko usług seksualnych, ale i fantazję o Wschodzie. Szukali tu wrażeń turyści z Europy.
W rosyjskiej dystrybucji film Marii Sadowskiej nie przypadkiem otrzymał tytuł „Eskortnicy”. Tłumacze wprost powiązali go z „eskortkami”, czyli escort girls, procederem dobrze znanym w kraju.
Praca seksualna coraz częściej staje się tematem nie tylko książek reporterskich, ale i powieści. Pisanych bez wstydu i z humorem.
Zapowiedź premiera Pedro Sáncheza wywołała szok, zwłaszcza w kontekście wielu innych progresywnych zmian w Hiszpanii. Rząd tłumaczy, że chce „skończyć z praktyką niewolenia kobiet”.
Te dziewczyny nie mają żadnych skrupułów. Tego, co robią, nie uważają za prostytucję – o nieletnich prostytutkach zwanych galeriankami mówi dr Elżbieta Michałowska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego.
Nikol ustala cenę i paletę czynności. Bierze od 200 do 400 zł zależnie od żądań i stopnia zamożności, który ocenia na oko. Jak wygląda życie męskiej prostytutki i ich klientek – na przykładzie Warszawy sprzed kilku lat.
Rozmowa z Anną Dobrowolską, laureatką Nagrody im. M.F. Rakowskiego, za pracę magisterską o prostytucji w czasach PRL.
Prawie 20 lat temu w Polsce działało kilkanaście tysięcy agencji towarzyskich, a branża ta przeżywała prawdziwy boom.
Miasteczko odetchnęło z ulgą, kiedy sąd uniewinnił Biznesmenów, Psy i Doktorka. Pozostało jednak pytanie: kto ich wsypał? I po co?