Ile powstania, a ile rewolucji? To pytanie postawiono dopiero kilkadziesiąt lat po tzw. wydarzeniach poznańskich, czyli buncie robotników 28 czerwca 1956 r. Hipotezy historyków o bardziej narodowym czy bardziej socjalnym charakterze protestów można było zweryfikować dopiero w III RP po udostępnieniu źródeł, które dają wgląd w zachowania, reakcje, myślenie i uczucia rebeliantów.
„Podobno ludzi zmieniają wydarzenia, a nie książki. To, co się stało w Poznaniu, na zawsze pozostanie częścią mojej wewnętrznej biografii. Ciągle jestem w szoku po wydarzeniach, których nadal nie potrafię emocjonalnie zintegrować” – spisuje na gorąco swe wrażenia Błażej Warkocki, doktorant Wydziału Polonistyki UAM w Poznaniu.
Trzymam Pana za słowo, Panie Prezydencie
W Poznaniu zdarzyła się tragedia – samobójczą śmiercią zginęła matka, ojczym i 10-letni Krzyś. Wszyscy o tym mówią, dzieci też. Językiem taniej sensacji, tym z telewizji, gier komputerowych i brukowców.
Pierwsi mieszkańcy osiedla Maltańskiego w Poznaniu, nad samym jeziorem, otrzymali wezwania, by teren opuścić. Od swojego księdza proboszcza, z którym przegrali w sądzie. Opowieść o osiedlu ma te same zakręty, jakie historia Polski brała przez ostatnie 70 lat.
O Janie A.P. Kaczmarku wiele osób dowiedziało się dopiero niedawno, kiedy z rąk Johna Travolty odbierał Oscara za muzykę do filmu „Marzyciel”. Przez lata był związany z legendarnym poznańskim Teatrem Ósmego Dnia. Co zostało z tej legendy?
W Poznaniu znowu wojna nad głowami młodych chórzystów. Tym razem starzy nauczyciele szkoły chóralnej kontra nowe kierownictwo. Słowikom widać nic nie będzie oszczędzone.
Co to za plenerowy festiwal, skoro dzieje się głównie pod dachem i na wszystko trzeba kupować bilety – złościli się bywalcy poznańskiej Malty. Ale taka jest tendencja, teatry plenerowe spoważniały.