Wybuchł kolejny spór, czy cel może uświęcać środki
Sąd w Olsztynie wydał wyroki na 16-osobowy gang porywaczy – to największy tego rodzaju proces w Polsce. Jest to sukces organów ścigania, ale w jeszcze większym stopniu zwykłych obywateli. Olsztyńska historia dowodzi, że można stawić opór gangsterom. Można się skrzyknąć i nawet z nimi wygrać.
Kiedy olsztyńscy przedsiębiorcy alarmowali: plaga porwań – tamtejsza policja ich zbywała: to wewnętrzne porachunki. Wynajęli więc detektywa, zawiązali Stowarzyszenie na rzecz Bezpieczeństwa i wydeptywali ścieżki. To ich aktywności zawdzięczać należy fakt, że 16 bandytów zasiadło na ławie oskarżonych.
Od ponad roku olsztyńskich kapitalistów umieścili na celowniku zorganizowani gangsterzy – porywają biznesmenów dla okupu. Bandyci, rzecz jasna, nie prowadzą walki klasowej z pobudek ideowych. Chodzi im o łatwy grosz. I faktycznie, zarabiają lekko, łatwo i przyjemnie, bo w Olsztynie porwać człowieka to prostsza sprawa niż ukraść komuś portfel, a nawet auto.
Może udałoby się zapomnieć. Sypiać normalnie. Może każdy szczegół tamtych dni nie powracałby tak natrętnie i często, gdyby Ewa nie spotykała ciągle Jarzębskiego. Gdyby nie gapił się i nie uśmiechał bezczelnie. Czy matka może żyć normalnie, mijając na ulicy mężczyznę, który porwał jej dziecko?
„Cudowna woda, wspaniałe warunki do nurkowania, luksusowe chatki”. To były ostatnie słowa napisane na pocztówce przez niemiecką rodzinę Wallert, zanim została porwana w czasie urlopu w Malezji przez filipińskich partyzantów. Do porwań turystów dochodzi na całym świecie. Czasami porywacze mają cele polityczne, innym razem, jak to bywa np. w Jemenie, wyłącznie finansowe.
Był środek nocy, kiedy zajechali Kamilowi drogę. Czterech albo pięciu. Wybili szybę kierowcy i wyciągnęli go z auta. Nie przejmowali się, że ma pasażera, nie zatrzymywali go, kiedy uciekał, nie byli nawet zamaskowani. Na szosie zostało tylko nowiutkie wiśniowe BMW 318 Kamila – prezent od taty. Jest warte jakieś 150 tys. zł, ale porywaczom chodziło o kierowcę, bo on jest wart dużo więcej.
Ci chłopcy to właściwie nie jest patologia ze społecznego dna. A nawet zupełny brak patologii.