Jeffrey Sachs, jeden z najsłynniejszych ekonomistów, były doradca Solidarności i rządu Mazowieckiego, o największych zagrożeniach, przed którymi staje świat.
Państwo dobrobytu, które dotąd broniło zachodnie demokracje przed samozagładą, dziś – w dobie mediów społecznościowych i populizmu – może je doprowadzić do upadku.
Brakuje państwu przywódców? Wciąż słyszę i czytam, że tak. A gdyby się jakiś pojawił, to poszlibyście za nim? Słuchalibyście go? Kryzys przywództwa to także kryzys wyborców.
Populiści są brzydcy, nieracjonalni, szkodliwi i źli. Ale ważne jest nie to, jacy populiści są, tylko dlaczego obywatele chcą oddać im władzę. Kto tego nie rozumie, ten się skazuje na klęskę.
Aby dokonywać racjonalnych politycznych wyborów, trzeba coś wiedzieć o państwie. Badania pokazują, że poziom tej wiedzy jest wśród Polaków dramatycznie niski. A to pożywka dla demagogów i populistów.
Czy Unia Europejska ma prawo karania członków za łamanie zasad liberalnej demokracji? Ma nawet obowiązek, jeśli chce przetrwać.
Populizm, wykorzystujący ludową wrogość wobec wszelkich elit, jest stale obecny w polskiej polityce. Od prezydenckiej kampanii Lecha Wałęsy, przez fenomen Stana Tymińskiego, Samoobronę Andrzeja Leppera, po PiS i Jarosława Kaczyńskiego. I stale wyraża tę samą emocję: złość i agresję milionów ludzi poszkodowanych przez zmianę ustroju.
Bezradność polityków, zwłaszcza opozycyjnych, wobec ekonomicznego i politycznego kryzysu objawia się intensywną dawką populizmu. Ich problem polega na tym, że ta demagogia jak na razie nieoczekiwanie słabo się sprzedaje.
Wielu polityków nie widzi nic złego w uwodzeniu wyborców populistycznymi chwytami. Są przekonani, że w pełni kontrolują swoje działania. Ale to iluzja.
Widmo krąży po zachodniej demokracji. Widmo populistycznego rokoszu przeciwko elitom.