Kultura dotrzymywała kroku wielkiej historii. Oto miniprzegląd – zwłaszcza jej odmiany masowej. Dość obiektywny, ale i bardzo osobisty. I siłą rzeczy niepełny.
Pisanie o nowych „Gwiezdnych wojnach” jest podwójnie trudne. Po pierwsze, trzeba jakoś unikać spoilerów. Po drugie, nad filmem „Skywalker. Odrodzenie” lepiej się zbyt długo nie zastanawiać, bo można sobie szybko zepsuć zabawę.
Hasło przewodnie festiwalu Watch Docs – „Prawa człowieka w filmie” – zobowiązuje. Wiele filmów dowodzi, że są łamane; to świadectwa krzywdy, niesprawiedliwości.
Kto układa własny ranking „najlepszych”, ten już może go skonfrontować z wyborami krytyków. Kilka dni temu pojawiły się nominacje do Critics′ Choice Awards 2020. A dziś poznaliśmy nominowanych i nominowane do 77. Złotych Globów.
I proszę bardzo. Wystarczyło te dwie i pół minuty, by znowu naprawdę głośno zrobiło się o agencie 007.
„Joker” Todda Phillipsa przejdzie do historii kina. Ale zapomina się, że gdyby nie joker karciany, ten narysowany w komiksach i prezentowany na ekranie nie mógłby się narodzić. On także ma bogatą historię.
Prawie tak samo donośne są głosy zachwytu nad filmem Todda Phillipsa i rolą Joaquina Phoenixa jak zastrzeżenia przekonanych, że „Joker” może prowokować do czynienia zła. W sprawę zaangażowało się nawet FBI.
Nawet na tle współczesnej popkultury, która żyje kontynuacjami, nowymi wersjami i nieustannym przetwarzaniem zgranych hitów, seria o Terminatorze, elektronicznym mordercy z przyszłości, przyprawia o zawrót głowy.
Wokół pięknej akcji, w ramach której polscy artyści i artystki rysowali m.in. Supermana, Batmana i Wonder Woman, narosły kontrowersje związane z oskarżeniami o homofobię. Część środowiska domaga się bojkotu twórcy Jakuba Kijuca.
„Playmobil: Film” wbrew obiegowej opinii nie jest podróbką „Lego: Przygody”, tak jak zabawki Playmobil nie są klonem klocków Lego. To uczciwy film dla dzieci – co może tłumaczyć, dlaczego krzywią się na niego dorośli krytycy.