Praca to teren polowania. Polują łowcy głów (na pracowników) i pracownicy (na posady). Łowy zaczynają się od słów: życzeń, przechwałek, obietnic. Nawet ci, którzy w polowaniu bezpośrednio nie uczestniczą, stają się jego świadkami przez czytanie ogłoszeń o pracy i poznawanie ich dziwnego języka.
Rzucanie mięsem może okazać się sztuką nie lada, czego świadectwem nieprzebrane bogactwo rozmaitych obelg występujących w naszym języku – przekonuje Ludwik Stomma w „Słowniku polskich wyzwisk, inwektyw i określeń pejoratywnych”.
Kobiety częściej niż mężczyźni mówią „nie wiem”. Robią tak nawet te, które obiektywnie wiedzą znacznie więcej od mężczyzn, z którymi rozmawiają. Chyba że w porę poznają słownik i reguły języka płci przeciwnej. W księgarniach można już kupić pierwsze podręczniki.
Polszczyzna – dialekt lokalny?
Przed tygodniem (POLITYKA 37) pisaliśmy o rynku podręczników szkolnych – kto się na nim bogaci i jak wygląda droga podręcznika od autorów do uczniów. Dziś otwieramy niektóre z książek i zaglądamy do środka.
Ustawa o języku polskim obowiązuje już na dobre, ale shopy, fast foody i markety nie zniknęły ani z naszych ulic, ani tym bardziej z codziennych rozmów. Należało się zresztą tego spodziewać. Wielu wyrazów obcych używamy z leniwego przyzwyczajenia i braku pod ręką czegoś bardziej atrakcyjnego. Czasem oczywiście z bezradności – język nie zawsze nadąża za eksportową pomysłowością i nie wytwarza rodzimych nazw dla nowych produktów. A przecież według obowiązującego od niedawna prawa producent czy importer towaru, dla którego w polszczyźnie nie ma odpowiedniej nazwy, powinien się z tym problemem zwrócić do specjalnej instytucji – Rady Języka Polskiego. Wyrazów obcych jest coraz więcej, postanowiliśmy więc z udziałem naszych czytelników dopomóc specjalistom. W dziesięciu odcinkach wakacyjnego konkursu „Spolszcz to sam!” szukaliśmy odpowiedników stu zagranicznych słów. Zabawa językowa „Polityki” ujawniła chyba wszystkie trudności spolszczania: od charakterystycznych dla naszego języka chrzęszczących połączeń po różnice kulturowe dzielące Polskę od świata anglo-amerykańskiego. Inicjatywa ta pozwoliła jednak zaistnieć wielu błyskotliwym pomysłom językowym, które – także zdaniem fachowców – mogłyby wejść do polszczyzny. A na początek wprowadzimy kilka najlepszych (i nagrodzonych) spolszczeń wprowadzimy do języka używanego na naszych łamach. Ale nawał anglicyzmów to daleko nie jedyna choroba tocząca język polski – na co dzień coraz bardziej niechlujny, wulgarny, pospieszny, rezygnujący z ambicji literackiej polszczyzny. Język polski degraduje się tak jak środowisko.
Prezentujemy ostatni komentarz do propozycji spolszczeń nadesłanych na nasz konkurs. Za tydzień przedstawimy nazwiska trzech głównych zwycięzców i podsumujemy wyniki zabawy w Raporcie. Pomysły na nowe słownictwo kulinarne, które kończy nasz cykl, ocenia prof. Jerzy Podracki.
Prezentujemy przedostatni komentarz językowy dotyczący propozycji nadesłanych na nasz konkurs. Pomysły czytelników na spolszczenia słów z dziedziny mediów ocenia członek jury.