Mam nadzieję, że życie dogoni jednak kino i skończy się jak w filmie „Epidemia”, że jakiś Dustin Hoffman wynajdzie szczepionkę – mówi Juliusz Machulski, reżyser, producent, współautor serialu „Mały Zgon”.
Zamknięte kina, odwołane premiery i festiwale, wstrzymana produkcja. Kinematografia cierpi z powodu epidemii wirusa SARS-CoV-2 i nie wróci z kwarantanny taka sama.
Młodzi filmowcy patrzą na Polskę przez pryzmat kina gatunkowego: westernu, horroru czy science fiction. Co widzą?
W polskim kinie luty to pole bitwy: „Zenek” zmierzy się z ekranizacją prozy Blanki Lipińskiej i nowym filmem Patryka Vegi. Przekonamy się, co fascynuje masową publiczność bardziej: seks, przemoc czy disco polo.
Należy się cieszyć, że społeczeństwa w ogóle jeszcze funkcjonują. Cud będzie wtedy, jeśli się nie pozabijamy – mówi Jan Komasa, reżyser nagrodzonego na festiwalach w Wenecji i Gdyni „Bożego Ciała”.
Festiwal w Gdyni miał być świętem polskiego kina. Stał się areną sporów i przepychanek politycznych, z widmem środowiskowego bojkotu w tle.
To pierwszy raz, kiedy film zakwalifikowany do konkursu gdyńskiego festiwalu został z niego wycofany, i to tuż przed premierą. Władza najwyraźniej próbuje ręcznie sterować kinematografią.
Rzadko się w Polsce zdarza, żeby plakat filmowy cieszył oko. Mało który potrafi zostać w pamięci na dłużej, a regułą jest (niestety) plakat wątpliwej jakości. Chlubny wyjątek stanowi wchodząca na ekrany „Mowa ptaków” Xawerego Żuławskiego.
Patryk Vega nie zmieni preferencji wyborczych Polaków. Nie zmieni też obrazu polskiego kina, które próbowało zmierzyć się z życiem politycznym po transformacji. Zazwyczaj bez sukcesów. Film „Polityka” sukces już zaliczył – frekwencyjny. Po weekendzie miał 933 459 widzów.
Choć najnowszy film Patryka Vegi jest bardziej stonowany od jego poprzednich thrillerów, to chyba miał też śmieszyć? Ostatecznie ani nie bawi, ani przed niczym nie ostrzega.