Po księdzu Popiełuszce z „Zabić księdza” i Leopoldzie Sosze z „W ciemności” Agnieszka Holland ponownie opowiada o ludziach, którzy w złych czasach wybrali dobro. 3 marca HBO rozpoczyna emisję reżyserowanego przez nią serialu „Gorejący krzew”.
Polskie kino przeżywa prawdziwy renesans. W trwającej od ubiegłego sezonu niezwykłej passie sukcesów kasowych rodzimych produkcji jest coś bardzo krzepiącego. Utwierdzi nas w tym zapewne najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego „Drogówka”, który do dystrybutorów trafił w rekordowej liczbie, bo aż 160 kopii.
Premiera filmu „Wałęsa” Andrzeja Wajdy kolejny raz została przesunięta, tym razem na 30 września. Na obecnym etapie produkcji wiadomo jedynie, że biografia przywódcy Solidarności na pewno powstanie.
Mamy w tych trzech tytułach ciekawy, także dla dzisiejszego widza, obraz obyczajów młodzieżowych lat 60. ubiegłego wieku oraz prawdziwy gwiazdozbiór aktorski tamtych czasów.
Debiutant Tomasz Wasilewski przekonał nas jedynie, że umie robić filmy, w następnej produkcji musi jeszcze udowodnić, że wie o czym.
W wielu nowych polskich filmach się krzyczy. Jak, za przeproszeniem, podczas obrad sejmowych. Może inaczej nie potrafimy rozmawiać o ważnych sprawach?
Tak jak wcześniej powieści Masternaka, „Księstwo” Barańskiego próbuje zerwać ze stereotypem opowieści o awansie społecznym.
Legenda - głosi hasło na plakacie - wróciła, ale nie jest to powrót na miarę legendy.
W specjalnym świątecznym numerze Polityki zamiast cotygodniowych not recenzyjnych – próba podsumowania życia kulturalnego w kończącym się roku. Tym razem pora na filmy polskie, które zawojowały kinowe ekrany w 2011 roku.
Film „80 milionów” Waldemara Krzystka to historia solidarnościowego „skoku na bank”, opowiedziana w konwencji romantycznej powieści łotrzykowskiej, bez martyrologii. Ale całkiem blisko prawdy.