Posłanka Urszula Pasławska (PSL–Kukiz ′15) nie kryje swojego uwielbienia dla strzelania do dzikich zwierząt, zabijania ich. Podkreślała wielokrotnie, że sprawia jej to przyjemność i satysfakcję.
Według nowego regulaminu polowanie zaczyna się formalnie od chwili rozstawienia myśliwych na linii strzału i nie obejmuje przerw między seriami strzałów. To furtka, która dopuszcza udział w krwawym rytuale nawet małych dzieci.
Ostatnia rzeź dzików dała się we znaki właścicielom terenów, na których odbywały się polowania. Coraz więcej osób stara się o wyłączenie ich gruntów z obwodów łowieckich.
Wniosek Polskiego Związku Łowieckiego o wpisanie łowiectwa – czy kultury łowieckiej – na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO należy do grupy tych inicjatyw, które można nazwać kuriozalnymi.
Zarówno w czasach II RP, jak i w PRL ludzie władzy podkreślali swój status udziałem w polowaniach.
Myśliwi czekali, aż nagonka wypłoszy im zwierzęta na lufy. Zwierzęta się jednak nie kwapiły. Myśliwi stali smutno, podchodzili ekolodzy i próbowali z nimi dyskutować. Aż robiło się tych myśliwych zwyczajnie żal. Taki był tegoroczny Hubertus.
W afrykańskich rezerwatach i parkach toczy się zaciekła wojna między strażnikami a kłusownikami. Na śmierć i życie.
Wrażliwość, jak wiadomo, tylko przeszkadza w życiu i działaniu. Poprzedni minister musiał wycofać decyzję o odstrzale chronionych prawnie łosi, bo kłóciła się ona z wrażliwością prezesa Kaczyńskiego.
Poszła fama, że chodzi o manifestację polityczną zwolenników byłego ministra środowiska, wokół którego krystalizuje się ponoć jakaś opozycyjna grupa wewnątrz PiS. Przebieg marszu potwierdza te spekulacje.
Lasy Państwowe kończą komercyjne polowania na żubry. Brawo, ręce same składają się do oklasków.