Tradycja, symbole, rocznice, to kolejne sfery życia, które władza chce włączyć do „dobrej zmiany”.
Minister Gliński zachęca do kulturalnego snobizmu. Ale jego formacja najlepiej sobie dotąd radziła w tej sferze ze zniechęcaniem.
Rozmowa z prof. Włodzimierzem Borodziejem o dumie, kompleksach i polityce historycznej.
Rząd chce kręcić filmowe superprodukcje, które mają rozsławić na świecie Polskę i pokazać od słusznej strony jej historię. Ciekawy pomysł, tylko że odnosi się do wizji kultury, której już nie ma.
Do publicznego dyskursu nieoczekiwanie powraca marksistowska terminologia. Można usłyszeć, że nowe władze, nim zajmą się reformami gospodarczymi, pomajstrują w nadbudowie, ponieważ to prostsze i łatwiejsze. Z jakim skutkiem?
Pisana po 1989 r. dość pośpiesznie nowa historia Polski przypomina dzisiaj palimpsest. Pod świeżym tekstem można dostrzec fragmenty zatartego pisma.
W filmie „AmbaSSada” Polacy torturują Hitlera, a w książce „Rzeczpospolita zwycięska” Polska znów rozciąga się od morza do morza i dręczy sąsiadów. Coś się zmienia w naszym patetycznym i nerwicowym podejściu do historii?
1 marca na peronie trzecim Dworca Centralnego w Warszawie rozłożą biwak leśni bandyci. Przyjdź i zobacz, jak po wojnie trwała walka zbrojna z komunizmem.
Tomasz Nałęcz, historyk, przyszły doradca prezydenta RP, o niebezpieczeństwach polityki historycznej, o grobach czerwonoarmistów i nadziei na dekadę polsko-polskiego pojednania
Nasz parlament nie tylko stanowi prawo. Prowadzi też aktywną politykę historyczną. O rocznicowe uchwały posłowie toczą boje godne walecznych przodków.