Ujawnioną przez Onet historię związków rodu Chodakiewiczów z Polską można podsumować za pomocą konstrukcji rodem z Marksa: państwo PiS w trosce o swoją nadbudowę, w tym politykę historyczną, dba o bazę dla swoich funkcjonariuszy. W tym przypadku dla klanu Chodakiewiczów.
Polityka historyczna jest integralną częścią wielkiego projektu, który najpierw służył walce o władzę, a teraz służy utrzymaniu i utrwaleniu tej władzy. Odgrywa rolę wyższego, opatrznościowego uzasadnienia, dlaczego PiS ma prawo panować.
Kiedy polityk obiecuje swoim wyborcom odzyskanie godności, należy liczyć się z tym, iż zamierza odebrać ją innym.
„Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką” (tak w oryginale) byłby może i ideą zacną, gdyby nie służył niecnym celom i w efekcie nie sprowadzał się do fałszowania pamięci.
Kłamaliśmy w domu. Kłamaliśmy w szkole. Kłamaliśmy w mediach, poezji i kinie. Teraz za to płacimy.
Członkowie WRON mają być zdegradowani automatycznie. Pozostałym przysługuje odwołanie do sądu administracyjnego.
Socjolog Georges Mink o złogach historycznej pamięci, które politycy z powodzeniem wykorzystują w bieżącej walce o władzę.
Rozmowa z Ronenem Bergmanem, dziennikarzem, który zadał pytanie premierowi Morawieckiemu.
Polska ani nie rozpętała, ani nie przewodzi międzynarodowemu wyścigowi w uchwalaniu historii. Ale może stać się jego ofiarą.
Czy nowej instytucji nie grozi czasem rola narzędzia tzw. polityki historycznej?