Chyba skończyła się wojna wewnętrzna w polskiej policji
Polityka można zabić gazetą, policjanta nie – ta fraza Krzysztofa Janika, użyta w obronie komendanta głównego policji, zrobiła w ostatnich dniach zawrotną karierę. Policjanta łatwo jednak zabija polityka. Losy komendantów dobitnie tego dowodzą.
Radiowozy ruszają za uciekającymi kierowcami kilka razy dziennie. O pościgach zaczyna być głośno, gdy dochodzi do tragedii. Wtedy pojawiają się pytania o umiejętności funkcjonariuszy i konsekwencje spowodowanych wypadków. Dla policjantów są one podwójne: to oni, a nie uciekinier, odpowiadają za spowodowane przez siebie szkody.
Jest wszędzie: na klatkach schodowych, przystankach, na ścianach policyjnych „dołków” i w Internecie. Wyrżnięty w drewnie, pociągnięty sprayem, wydrukowany na koszulce, wydziergany na ramieniu. Skrót H.W.D.P. (czy CH.W.D.P.?) zrobił wielką karierę. Jest modny, znany i tak popularny jak coca-cola. Czy stanowi dowód, że w Polsce narasta brutalna, antypolicyjna fobia, a stróż porządku urósł do miana wroga publicznego numer jeden?
Państwo wydaje rocznie setki milionów złotych po to, aby ubrać swoich funkcjonariuszy od stóp do głów: bielizna, mundury, kożuchy, smokingi i furażerki, ubrania codzienne, wyjściowe, terenowe oraz galowe. Nawet ministrowi Jerzemu Hausnerowi – jako zwierzchnikowi górnictwa – przysługuje czako z pióropuszem. Czy budżet stać na prowadzenie tych salonów mody?
W stu miastach policja zamontowała około tysiąca kamer, które całą dobę rejestrują uliczne zamieszki. To przyspiesza interwencję. Przy obserwacji ruchu drogowego kamery są aż nadto skuteczne: właściwie nikt nie przestrzega ograniczenia prędkości.
Z blisko 1700 stwierdzonych w tym roku w Polsce przestępstw korupcyjnych prawie 40 proc. wykryto na Śląsku. Może dlatego, że Śląsk jest szczególnie narażony na plagę łapówkarstwa, ale może też dlatego, że powołano tam policyjną specgrupę, która wzięła pod obserwację różne środowiska.
Życie policjanta nie może być cenione mniej niż życie przestępcy