Policja nie ma zbyt dobrej opinii, dlatego gdy aresztuje się funkcjonariuszy, mało kto ich żałuje. Kiedy są uniewinniani, wracają do pracy w atmosferze niedomówień i wrogości, czasami przekonani, że ich wrobiono, poświęcono dla innej sprawy. Są jak wyrzut sumienia dla kolegów, którzy zasłużyli się w ich wytropieniu.
Od sześciu lat w polskim prawie funkcjonuje instytucja świadka koronnego. Pora na bilans. Co dzięki świadkom koronnym zyskano, a co stracono? Ilu ich jest? Jak wygląda ich życie? Mimo szczelnej kurtyny nam udało się dotrzeć do czterech z nich.
Za donosy opłacane z tajnych policyjnych funduszy operacyjnych odprowadzany jest podatek dochodowy. Sami donosiciele – tu fiskus idzie im na rękę – nie muszą już wykazywać tego dochodu w corocznych zeznaniach PIT. Dzięki płynącym z różnych stron donosom i siatkom konfidentów policja wykrywa połowę przestępstw.
Centrum Katowic. Starszy pan wchodzi do siedziby pewnej firmy jako klient i zostaje na kilkadziesiąt minut terrorystą. Bierze zakładników, ale nie wie, czego żąda, gubi się. Siedzi w oknie bez ruchu i wygląda na ulicę. Jest przerażony. Przyjeżdżają negocjatorzy z policji.
Policja polska dzieli się na dwie podstawowe służby: prewencyjną i kryminalną. Szczególnie prewencja ma teraz zły czas – po paradzie błędów w Łodzi i Krakowie, choć i kryminalni w Poznaniu zastrzelili niewinnego człowieka. Ludzie strasznie narzekają na policję, policja też narzeka.
Państwo coraz częściej wyciąga rękę po prośbie. Z darowizn od firm i obywateli korzysta policja, prokuratury, sądy, straż pożarna i wiele innych instytucji. Przyjmowanie takich darów bywa ryzykowne. Nie zawsze wiadomo, dlaczego ktoś daje i dlaczego bierze.
Antyterroryści odchodzący ze służby wchodzą w strefę cienia. Wyszkoleni za grube pieniądze nagle przestają być państwu polskiemu potrzebni. Stają się za to cennym nabytkiem dla gangów. Niektórzy z nich dostają propozycje nie do odrzucenia. I nie odrzucają.
O awansie w policyjnej hierarchii decydują albo wyniki w statystycznych tabelach, albo rozgłos. Policyjny slang rozróżnia dwie drogi na skróty do obu celów: dmuchanie spraw oraz ich klepanie.
Afera starachowicka wywołała lawinę, która pogrążyła nie tylko polityków, ale wywołała też trzęsienie ziemi w policji. Powróciło pytanie: czy Centralne Biuro Śledcze stało się narzędziem walki politycznej? I czy w ogóle Polsce potrzebne jest CBŚ?