Komisja Europejska rozpoczęła dziś postępowanie przeciwnaruszeniowe w sprawie „ustawy kagańcowej”. Finałem może być kolejna skarga na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Dzisiejsza władza zapewnia, że nie dąży do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Ale dążenie czy niedążenie to jedno, a realne skutki polityki PiS i jej odbiór w Europie – drugie. Nawet bez zadeklarowania polexitu może dojść do tego, co Donald Tusk dość brutalnie określił jako „wypierpol”.
To nieprawda, że Polacy najczęściej głosują na mniejsze zło. I niestety prawda, że rachityczna jest nasza wiara w demokrację. Co jeszcze nas upodabnia, a co odróżnia od innych europejskich społeczeństw?
Byli premierzy i szefowie dyplomacji apelują o przeciwdziałanie polityce obecnej władzy, którą podsumowują jako próbę przesunięcia Polski z politycznego Zachodu na polityczny Wschód.
Uruchomienie artykułu 7 Traktatu o UE może zmienić sytuację na krajowej scenie politycznej. Takiej szansy opozycja nie miała od dawna.
Dla PiS Zachód jest najważniejszym punktem odniesienia – jak dla wszystkich rządów po 1989 r. Tyle że dziś odgrywa on rolę obcego. Wroga, który ma pomóc stworzyć nowego Polaka. Z małą pomocą Donalda Trumpa.
Polska wybrała fatalny moment na obrażanie się i bezczynność w Europie. Następny rząd może mieć już do czynienia z zupełnie inną Unią, do której znów będziemy musieli aplikować.
Wbrew zapewnieniom premier Szydło jej wypowiedzi są wyrazem niechęci do Unii realnej i pobrzmiewa w nim ton Polexitu. Z takim przesłaniem pani Szydło pojechała do Rzymu.
Jeszcze przed rokiem wyjście Brytyjczyków z Unii wydawało się mało prawdopodobne, dziś Brexit jest całkiem możliwy. W Polsce, do czasu zwycięstwa PiS, taki pomysł wydawał się skrajnie absurdalny. A teraz, krok po kroku, dokonuje się cichy mentalny i faktyczny Polexit. Z fatalnym skutkiem.
Dwa lata jak dla brata – szybko płynie czas w Unii Europejskiej. Druga rocznica wstąpienia do niej Polski to kolejna okazja, aby się przekonać, że czarnowidztwo przeciwników tego kroku było przejawem albo złej woli, albo skrajnej ignorancji. Wielu z tych proroków zagłady wciąż funkcjonuje w polityce i to blisko władzy. Warto pamiętać im te kłamstwa, aby nie dać się nabrać kolejny raz.