Jest wiele powodów, dla których ceny w dyskontach u nas i za Odrą coraz mniej się różnią. Część z nich zawdzięczamy polskim politykom.
Miał ograniczyć sprzedaż słodkich napojów, uważanych za ważny czynnik w powstawaniu otyłości i niektórych chorób cywilizacyjnych. Na odpowiedź, czy obowiązujący od początku roku podatek cukrowy jest skuteczny, będziemy musieli jednak poczekać.
Nie tylko „estoński” CIT, opłata cukrowa i od „małpek” – w 2021 r. wzrosną m.in. stawki podatku od nieruchomości i psa, akcyza na samochody używane czy opłaty za wywóz śmieci. Czeka nas kumulacja zmian podatkowych.
Chaos przy pracach nad nowymi podatkami „prozdrowotnymi” pokazuje, że rząd ustępuje pod naporem lobbystów i sam nie wie, jak obronić własne pomysły.
Wyższe podatki na słodzone napoje, „małpki” z alkoholem, a także na reklamy suplementów diety nie rozwiążą problemu rosnącej otyłości Polaków. To pomysł głównie na wsparcie kasy państwa.
Szukając dodatkowych źródeł dochodów, politycy postanowili zarabiać na coraz gorszym funkcjonowaniu państwa. Zamiast rozwiązywać poważne problemy społeczne, rząd nakłada kolejne podatki.
Rząd planuje dodatkowe podatki od napojów słodzonych, „małpek” oraz suplementów diety. Z dbałości o nasze zdrowie czy raczej z chęci podreperowania budżetu NFZ?
Od stycznia palenie i picie będą droższe. Rosnący podatek akcyzowy od używek to jedna z wielu czekających nas podwyżek. Rząd musi znaleźć pieniądze na realizację obietnic wyborczych PiS.