Ujawnienie, że działacze pławili się w luksusach, gdy np. lekarz siatkarzy mieszkał prawie w schronisku, polskiego sportu nie uzdrowi. Tak samo jak nie ma szans na zgodne działanie ministerstwa z PKOl, a raczej z jego obecnym szefem.
Drogę do prezesury w Polskim Komitecie Olimpijskim utorowała Radosławowi Piesiewiczowi mentalność działaczy sportowych: koniunkturalizm, małostkowość, nieporadność w pozyskiwaniu prywatnych sponsorów i apetyt na nieznaczone pieniądze.
Impreza miałaby się odbyć w 2040 lub 2044 r. Donald Tusk twierdzi, że przygotowania do walki o igrzyska trwają w ministerstwie sportu od miesięcy.
Według Onetu szef PKOl Radosław Piesiewicz nie zamierza tłumaczyć się rządowi z tego, jak zostały wydane pieniądze przeznaczone na igrzyska w Paryżu; sprawca tragicznego wypadku w Warszawie aresztowany; Katarzyna Niewiadoma liderką Tour de France; Ukraińcy wciąż zaskakują Rosjan; kłopoty Igi Świątek w Cincinnati.
Do marnego poziomu polskich olimpijczyków dostosowali się reżyserzy transmisji telewizyjnych, komentatorzy i dziennikarze. Sprawozdawcy jak gdyby zapomnieli, że mają relacjonować to, co widać na ekranie.
Z Paryża polscy sportowcy i sportowczynie przywieźli dziesięć krążków. Klasyfikacji medalowej nie rozbili. W przeciwieństwie do Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który z ministerialnych pieniędzy korzystał mistrzowsko.
Czy sponsorując sport, PGE sprzeda więcej prądu, a PKP Cargo przewiezie więcej kontenerów? Wydatki spółek Skarbu Państwa na ten cel są wyjątkowo nieprzejrzyste.
Czy kojarzonemu z PiS prezesowi Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosławowi Piesiewiczowi uda się przyspawać do stołka co najmniej do 2032 r.? No i czy w nowym politycznym układzie dalej będzie mógł stosować taktykę „dziel i rządź”?
Najważniejsze w tej tzw. promocyjnej umowie stało się więc jej podpisanie i wydanie milionów z publicznej kasy. No i oczywiście prowizja dla pośrednika.
PiS zacieśnia związki ze sportem, bo przy Nowogrodzkiej zapanowało przekonanie, że to ociepla wizerunek i może mieć znaczenie podczas wyborów.