Rząd zaostrza walkę z samorządami, odcinając im kolejne źródła dochodów. To właśnie gminy mogą najwięcej stracić na unijnym wecie, chociaż są mu stanowczo przeciwne.
1 stycznia 2020 r. nastąpi mała rewolucja w rozliczeniach VAT, CIT i PIT. Wszystkie płatności do urzędu skarbowego będą dokonywane na specjalny indywidualny rachunek, tzw. mikrorachunek podatkowy.
Zamiast psuć państwo, rząd mógłby po prostu podnieść podatki, ale nie ma odwagi. Liczy, że w tym, ile nam zabiera, zorientujemy się dopiero, gdy już wygra ostatnie wybory.
Stawka PIT maleje z 18 do 17 proc., a równocześnie rosną koszty uzyskania przychodu. Miesięcznie dla większości Polaków oznacza to zarobki wyższe o kilkadziesiąt złotych. Głównym poszkodowanym będą samorządy.
PiS chce się wkupić w łaski młodych, by ci mogli odwdzięczyć się partii rządzącej już w jesiennych wyborach. Ale zerowy PIT to prezent nieoczywisty. Dlaczego?
Wypełnianie formularzy podatkowych przez internet jest w tym roku naprawdę łatwiejsze. Wszystko za sprawą nowej platformy Twój e-PIT. Ale za prostotę płacimy naruszeniem naszej prywatności.
Część podatników nie musi już samodzielnie wypełniać zeznania, bo zrobi to za nich administracja skarbowa. Jednak takie rozwiązanie ma też pewne wady.
Już dzisiaj mija termin wysłania przez pracodawców informacji o zarobkach pracowników do urzędów skarbowych. I to wyłącznie drogą elektroniczną.
Po 27 latach od uchwalenia ustawy o PIT jej obecna wersja nadaje się już tylko do kosza.
Dochody z podatku od osób fizycznych (PIT) przynoszą budżetowi państwa równowartość zaledwie 3–4 proc. PKB. Jednak części podatników już nawet to podnosi poziom adrenaliny.