W ostatnich dniach minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński podjął dwie zaskakujące decyzje personalne. Konia z rzędem temu, kto zrozumie, o co mu właściwie chodzi z tymi awansami i odwołaniami.
Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli nie pozostawia wątpliwości: kulturę polską promujemy w świecie w sposób dość chaotyczny.
Pytanie, które niepokoi, brzmi: czemu to będzie służyć? Jakie filmy będą w tym ośrodku produkowane? Czy to oznacza upaństwowienie kinematografii?
McDonald’s wypuścił na staw w Łazienkach, vis-à-vis Pałacu na Wodzie, dużą platformę z własnym logo. Kolejna granica dobrych obyczajów została przekroczona.
PiS postanowił stworzyć własną wersję Europejskiego Centrum Solidarności. Jednak każdy, kto był w ECS, sam może sobie odpowiedzieć na pytanie, czy potrzebuje innej wersji historii, pisanej pod dyktando polityków.
Przed gmachem resortu kultury odbyła się pikieta – protestujący domagali się odwołania dyrektora Muzeum Narodowego Jerzego Miziołka, który doprowadził m.in. do odejścia z pracy ponad 50 osób oraz likwidacji Galerii Sztuki XX i XXI w.
Minister Gliński od ponad dwóch miesięcy nie powołuje prof. Dariusza Stoli na dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Czyni to, nie bacząc na wyniki konkursu ani na rosnące zdumienie środowisk żydowskich i polskich.
Nie wiem, co jeszcze musi się zdarzyć, by minister kultury i dziedzictwa narodowego przyznał się do błędu i odesłał Jerzego Miziołka tam, skąd przyszedł, czyli na Uniwersytet Warszawski (jeżeli zechcą go tam ponownie przyjąć).
W przypadku sporu o dyrektora muzeum Polin w grę wchodzi ideologia partii, więc trudno liczyć na dobrą wolę resortu kultury.
Trwający właśnie Krakowski Festiwal Filmowy nie chciał „Dobrej zmiany” – dokumentu Konrada Szołajskiego. Choć dzięki samorządowi film zostanie pokazany, nie zmienia to faktu, że KFF przestaje być istotnym miejscem dla polskiego dokumentu. Szkoda. [Pod tekstem publikujemy odpowiedź dyrektora krakowskiego festiwalu]