Założyciele Polin zaproponowali resortowi kultury rozwiązanie, które pozwala wszystkim wyjść z twarzą z tego sporu, niebezpiecznego i destrukcyjnego dla muzeum i wizerunku naszego kraju.
Nie słabną dyskusje wokół przyszłości Centrum Sztuki Współczesnej „Zamek Ujazdowski” w Warszawie. Przeważa podszyta histerią narracja o nieuchronnym upadku tej placówki. Oliwy do ognia dolały najnowsze nominacje na wicedyrektorskie stołki.
Podsumowując zmiany personalne w muzeach, trzeba przyznać, że minister Piotr Gliński ma wyjątkowy talent do przebijania własnych dobrych decyzji wizerunkowymi porażkami.
Jak to będzie w kraju nad Odrą i Wisłą, jeśli tzw. dobra zmiana dalej będzie zbawiać Polskę, pędząc szlakiem symbolicznie iluminowanym przez program „Jedziemy”?
Jarosław Kaczyński sformował nowy rząd. Mateusz Morawiecki pozostanie premierem, kilku ministrów zachowa swoje teki. Są nowe resorty i nowi ministrowie. Nie wiadomo, kto pokieruje sportem.
Gdy polscy i zagraniczni czytelnicy z entuzjazmem i honorami witali i witają noblistkę Olgę Tokarczuk, rodzimy Instytut Książki na targach we Frankfurcie ledwie ją zauważył.
Minister Piotr Gliński na prośbę dyrektora Luwru o wypożyczenie „Damy z łasiczką” Leonarda da Vinci odpowiedział, że ją rozważy, jeśli oni zadeklarują nam wypożyczenie „Mona Lisy”. Dlaczego na pozór niegłupia oferta w gruncie rzeczy jest głupia bezdennie?
Wicepremier Piotr Gliński mocno wpływa na obraz polskiej kultury za granicą. Niestety, często negatywnie: mową, uczynkiem i zaniedbaniem. W wypadku Muzeum Polin w grę wchodzi to ostatnie.
Piotr Gliński przejdzie do historii jako figura ministra kultury, który uparcie centralizował, rządził sprawnie, a dzielił najskuteczniej.