Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.
Od lipca wzrosną minimalne wynagrodzenia w ochronie zdrowia. Mimo to niezadowolone są zarówno pielęgniarki, jak i lekarze, choć rządzący mówią o „historycznych podwyżkach”. A dyrektorzy publicznych placówek nie wiedzą, jak je sfinansują.
„Przedstawiciele resortu zdrowia tylko pozorują negocjacje” – mówiła na konferencji prasowej Anna Bazydło z Porozumienia Rezydentów.
Nie będzie chaosu w pogotowiu, strażaków wysyłanych w zastępstwie ratowników medycznych i śmigłowców lądujących w centrum stolicy? Minister ogłasza porozumienie, ratownicy prostują.
Po samobójczej śmierci 94-latka pracownicy ochrony zdrowia zrobili krok wstecz i zasiedli do rozmów z rządem. „Na co dzień pracujemy ze śmiercią, ale sobota wstrząsnęła nami wszystkimi” – opowiadają.
„Rząd obiecuje, że coś zrobi, ale za dwie kadencje. Równie wiarygodna byłaby zapowiedź, że w przyszłym roku poślemy Polaka na Marsa!” – mówi protestujący pod kancelarią premiera chirurg Simon Ziemka.
Premier nie znalazł czasu na spotkanie z medykami, protestującymi w białym miasteczku pod jego kancelarią. Przeciwko nim są także politycy PiS, a Polski Instytut Ekonomiczny sugeruje, że pracownicy ochrony zdrowia buntują się z… pazerności. Świetnie bowiem zarabiają.
Medycy solidarnie zarzucają rządowi arogancję, brak dobrych pomysłów na usprawnienie niewydolnego lecznictwa i jego poważne dofinansowanie. Mateusz Morawiecki rozmowy z nimi zlekceważył, więc protestują marszem, który być może znów zakończy się białym miasteczkiem pod kancelarią premiera.
Od początku pandemii liczba pielęgniarek spadła o 10 proc. Odeszły na emeryturę, zrezygnowały z pracy. 136 zmarło na Covid-19.
Minister „nic na stole nie położył” i próbował protestujące ograć. Na spotkanie ostatniej szansy z przedstawicielkami Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, bez ich wiedzy, doprosił NSZZ „Solidarność” oraz OPZZ. Coraz goręcej robi się w publicznej ochronie zdrowia.