W ciągu ostatnich dwóch tygodni do premiera Donalda Tuska i jego rządu strzelano intensywnie i z rozmaitej broni. Pretekstem była rządowa „półrocznica”. Ale dodatkowego worka śrutu dostarczyła wizyta w Peru i Chile. Salwy poszły w czapeczkę od miejscowych Indian i najwyższe peruwiańskie odznaczenie państwowe.
W Muzeum Narodowym w Limie spotkają się na szczycie przywódcy 59 państw Ameryki Łacińskiej i Unii Europejskiej (wśród nich premier Tusk, kanclerz Merkel i prezydent Sarkozy). Może być gorąco.
Peruwiańczycy kochają walki kogutów. Największą widownię gromadzą te najbardziej brutalne – z pierzastymi wojownikami uzbrojonymi w stalowe ostrza przymocowane do nóg rzemieniami.
Byłego prezydenta Peru Alberto Fujimoriego aresztowano w Chile i poddano procedurze ekstradycji. Stanie przed sądem. To precedens, nie zdarzyło się bowiem, by szef państwa, który zbiegł za granicę, odpowiadał w ojczyźnie za swoje czyny.
Święto Qoyllur Riti trwa trzy dni i trzy noce. Zawsze w pełnię księżyca, w każdą rocznicę cudownego objawienia się Chrystusa w 1780 r. Jednak niektórzy antropolodzy sugerują, że korzeniami sięga okresu prekolumbijskiego.
Jak zdymisjonować popularną panią premier? Zarzut nepotyzmu to w Peru nic nadzwyczajnego. Co innego skłonności lesbijskie. W tradycyjnych społeczeństwach Ameryki Południowej homoseksualizm jest gorszy niż komunizm.
Podobno w podziemiach zamku Tropsztyn spoczywa inkaski skarb. Sprawą zainteresował się nawet rząd Peru. Właściciel zamku wejście do lochów na wszelki wypadek zabetonował.
Po politycznym trupie Fujimoriego do władzy doszedł piewca wartości andyjskich i kapitalizmu z ludzką twarzą – Alejandro Toledo, który rok temu przestrzegał w Warszawie przed despotiami przebranymi za demokracje. Teraz sam będzie musiał udowodnić, że swoje przestrogi i obietnice traktuje poważnie.
Alberto Fujimori uciekł z pokładu okrętu, który najpierw ocalił, a później skierował na dno. W drodze powrotnej z międzynarodowej konferencji państw Basenu Pacyfiku w Brunei prezydent Peru zatrzymał się w Japonii – ojczyźnie swoich przodków, skąd przez adiutanta odesłał do Limy insygnia kurczącej się z dnia na dzień władzy i list z rezygnacją. Parlament nie przyjął dymisji i uznał inżyniera Fujimori za moralnie niezdolnego do sprawowania władzy.