Po raz pierwszy od upadku frankistowskiej dyktatury krajem będzie rządzić gabinet koalicyjny. Socjaliści premiera Pedro Sáncheza, wsparci posłami Unidas Podemos, muszą jednak bronić się przed coraz silniejszą i radykalną prawicą.
W czwartych wyborach w ciągu ostatnich czterech lat rządząca Partia Socjalistyczna wygrała, ale jest daleko od stabilnej większości. Mocno zyskał Vox, opierający przekaz na ostrej retoryce antyimigranckiej.
Po raz drugi w tym tygodniu nie udało się Kortezom sformować rządu. Oznacza to, że po wakacyjnej przerwie będą miały już tylko jedną szansę, choć w tym samym układzie, który właśnie zawiódł. Paradoksalnie największym wygranym w tej sytuacji jest... dzisiejszy przegrany: premier Pedro Sánchez.
Choć kampanię wyborczą charakteryzowała skrajna polaryzacja nastrojów, a kto żyw, uciekał na lewo i prawo z politycznego centrum, Hiszpanie odwrócili się od demagogów i krzykaczy, stawiając na rozsądek i rozwagę.
Pedro Sánchez ogłosił przyspieszone wybory w kwietniu. Nie miał innego wyjścia, jego rząd rozbił się o kwestię ewentualnej katalońskiej niepodległości. A teraz wokół niej będzie się kręciła cała kampania.
Nowy premier Hiszpanii socjalista Pedro Sánchez jeszcze cztery lata temu był w swoim kraju postacią anonimową. Teraz powalczy, aby nie zostać anonimowym premierem na kilka miesięcy.
Pedro Sánchez jako zapalony kibic Atlético dobrze dogaduje się z królem Filipem, ale niektórzy widzą w nim tylko lubiącego lansować się przystojniaka. Kim jest szef nowego rządu Hiszpanii?
Od ponad dwóch miesięcy kraj nie ma rządu, lider socjalistów próbuje egzotycznych koalicji, a widmo wcześniejszych wyborów jest coraz bardziej rzeczywiste.