Za wnikliwość psychologiczną, nieosłabiającą trafnych obserwacji społecznych. Malanowska potwierdziła swoją renomę jako pisarka stanów depresyjnych, obsesji, pracy nad powrotem do życia, przynależnym codzienności.
Za „Morfinę” - powieść wybitną. Na nudnym, szarym tle tożsamościowych dociekań polskiej literatury ostatnich lat ponura groteska Twardocha lśni niczym szlachetny kamień.
Dawniej różnica między głównym nurtem muzyki popularnej a jej niszowymi odmianami wydawała się oczywista. Dziś oczywisty jest brak wyraźnych granic między tym, co „dla ludu”, a tym, co „dla elity”. Tegoroczne nominacje jeszcze wyraźniej ilustrują tę tendencję.
Za to, że zespół świetnie łączy melodyjność i nastrój z energią i precyzją. Za inteligentną muzykę pop - gawędziarską, intymną, skromną, która wypełnia lukę na naszej scenie indie rockowej.
Za to, że jako błyskotliwy pianista i kompozytor erudyta z humorem, inteligencją i bezczelnym wdziękiem wywraca i przedefiniowuje muzyczne kanony.
Za udowadnianie, że muzyka może być zarazem wesoła i poważna i że kryje się wszędzie. Za stworzenie odrębnego muzycznego świata, który wbrew pozorom swej osobności rozwija w komunikatywnej formie intuicje awangard modernizmu.
Za niestrudzone poszukiwanie tożsamości i własnego języka muzycznego. Za ciekawość świata dźwięków i otwartość postawy twórczej potwierdzone wyróżnieniem na Kursach Muzyki Nowej w Darmstadt.
Za bardzo dojrzałe i wyraziste interpretacje współczesnego repertuaru. Za odwagę, ryzyko i konsekwencję. Za budowanie repertuaru. Za koncertowe kreacje, pobudzanie naszej wyobraźni i siłę przekonywania.
Za konsekwencję w odkrywaniu muzyki średniowiecznej, rzetelność w docieraniu do jej artystycznej istoty, wnikliwość w poznawaniu jej historyczno-kulturowych kontekstów i radość w dzieleniu się jej pięknem.
I znów mamy w tym roku nominacje w bardzo różnych dziedzinach: muzyka dawna i współczesna, twórczość i wykonawstwo. I jak zawsze można się cieszyć wielością i rozmaitością nurtów w naszej muzyce.