Od pierwszego dnia chciałem zabijać Amerykanów – opowiada nam były bojownik tzw. Państwa Islamskiego w Afganistanie.
Zabicie przez Amerykanów lidera ISIS było nie tylko ważnym wydarzeniem politycznym i wojskowym. Wyeliminowało też jednego z najbardziej poszukiwanych ludzi na świecie. Jednak ci, którzy wciąż chodzą wolni, niewiele mu ustępują.
Amerykanie zabili przywódców samozwańczego kalifatu i wiele wskazuje, że zamierzają wycofać się z pierwszej linii walki z ISIS. Problem zostawiają prezydentowi Turcji, Rosji, Europie, a nawet Chinom.
Prezydent USA Donald Trump potwierdził, że przywódca tzw. Państwa Islamskiego Abu Bakr al-Bagdadi nie żyje. Zginął w wyniku operacji amerykańskich sił specjalnych.
Do niedzielnych zamachów terrorystycznych na Sri Lance przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
Jedną z niewygodnych „pozostałości” po dogorywającym Państwie Islamskim są jego kobiety – żony bojowników ISIS – i ich dzieci, zwłaszcza te, które opuściły Zachód na własne życzenie. Kilka lat temu porzuciły swoje ojczyzny dla kalifatu – teraz chcą wrócić do domu.
Najmłodszy z zamachowców w Czeczenii miał zaledwie 11 lat.
Od końca maja 2017 r. uciekło z oblężonego Marawi 360 tys. osób, 170 tys. dzieci. Trudno powiedzieć, kiedy będą mogli wrócić; po czterech miesiącach ciężkich walk ulicznych i bombardowaniach niewiele pozostało z Marawi – dużego miasta na filipińskiej wyspie Mindanao. Uciekający przed dżihadystami spod szyldu tzw. Państwa Islamskiego szukają schronienia. Przedstawione fotografie zostały zrobione w centrach ewakuacyjnych w Pantao Regat i Sagularan oraz w medresie Buobong. Artykuł Witolda Pawłowskiego na temat sytuacji na Filipinach w najnowszym numerze POLITYKI.
Polscy politycy wciąż straszą, że w wyniku otwarcia granic dla uchodźców zamachy terrorystyczne na zachodzie Europy są coraz częstsze. Ale to nieprawda.
Napastnik zaatakował w popularnym kurorcie nad Morzem Czerwonym w Egipcie. Miał nóż.