Zimą dzieci nie chodzą do szkoły, bo do głównej asfaltowej szosy przez błoto nie da się dotrzeć ani dojechać. Nawet solidnym samochodem, który co rusz boksuje w glinie. Nie ma wodociągu, nie wolno sprzątać po owcach. Wioska jest pod pełną kontrolą Izraela.
Tak zwany plan Kushnera, którego polityczną część poznamy lada moment, to łopata, którą Beniamin Netanjahu chce ostatecznie pogrzebać sprawę palestyńską.
Najpierw z Arabem Muhammadem mieszkała Żydówka Rachela. Wieś przymykała na to oczy, ale potrzebny był potomek. Rachel spakowała walizki, a z Ameryki sprowadzono Dżalilę.
Dlaczego na konferencji w Warszawie nie pojawi się przedstawiciel Autonomii Palestyńskiej? Należałoby raczej zapytać: po co miałby się fatygować?
W środę w stolicy Polski rozpoczyna się międzynarodowa konferencja, której skutkiem może być nie deklarowany „pokój na Bliskim Wschodzie”, ale wojna.
Gdzie Palestyńczyk po raz pierwszy spotyka Izraelczyka? W punkcie kontrolnym – mówi Mohammed Alatar, jeden z najważniejszych palestyńskich reżyserów filmów dokumentalnych.
Jeśli idea dwóch państw nie jest jeszcze zupełnie martwa, to gwoździem do jej trumny będzie zburzenie Khan al-Ahmar, a tym samym przecięcie Zachodniego Brzegu na pół.
Zachód coraz trudniej zainteresować Palestyńczykami. Chyba że wyglądają jak 16-letnia Ahed Tamimi.
Uznając JEROZOLIMĘ za stolicę Izraela, Ameryka przestaje udawać bezstronnego mediatora. Czy to dobrze, czy źle?