Te dwa społeczeństwa nie pogodzą się ze sobą poprzez polityków. Do tego trzeba sobie współczuć, coś razem ugotować i zagrać, wiele par musi się zaprzyjaźnić.
Co oznacza podpisane w Waszyngtonie porozumienie pokojowe między Izraelem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Bahrajnem? Dlaczego Palestyna czuje się zdradzona?
Za kilka dni Izrael rozpocznie aneksję Zachodniego Brzegu Jordanu. Brzmi to jak początek nowej wojny na Bliskim Wschodzie.
Stany Zjednoczone zawsze popierały raczej Izrael w jego sporze z Palestyńczykami, ale w przeszłości starały się zachowywać pozory bezstronnego pośrednika.
Donald Trump twierdzi, że jego plan stulecia to „jedyne możliwe rozwiązanie oparte na idei dwóch państw”. Tyle że wcale nie chodzi o „państwo palestyńskie”.
Po wojnie Żydzi dążyli do Palestyny, bo byli – podobnie jak Arabowie – jej rdzenną ludnością. Jeśli roszczenia miałyby ulec przedawnieniu, to dlaczego ówczesnych Żydów tak, a dzisiejszych Palestyńczyków nie?
Dużo palestyńskiej i żydowskiej krwi przelano w tym mieście. Dlatego aby zrozumieć, o co chodzi w izraelsko-palestyńskim konflikcie, należy najpierw zrozumieć, co się dzieje w Hebronie.
Nie da się zrozumieć palestyńskiej tożsamości bez odniesienia do izraelskiej.
Palestyńczycy za grosz nie ufają USA pod rządami Trumpa. Jakieś nadzieje pokładają w Europie, ale ta jest coraz bardziej podzielona. Coraz częściej zerkają więc w stronę Rosji, która wydaje się być zainteresowana wejściem głębiej w Bliski Wschód. Czy po Syrii to właśnie w Palestynie znajdzie kolejny przyczółek?
Ze Strefy Gazy zostały wystrzelone pociski w kierunku Izraela. To odpowiedź na atak lotnictwa izraelskiego na dom dżihadysty, w którym zginął on sam i jego żona. Tak nie powinien się zaczynać komentarz na temat zbliżającego się meczu futbolowego. A jednak musi.