Dziś na pierwszych stronach gazet króluje Hasan Nasrallah, szef libańskiego Hezbollahu. W cieniu pozostaje postać równie ważna, a może i bardziej kluczowa dla bliskowschodniego rozwoju wydarzeń. To Palestyńczyk Chaled Maszal. Człowiek, który zna miejsce uwięzienia izraelskiego żołnierza Jigala Szalita.
Fatah ma prezydenta, Hamas premiera. A Autonomia nie ma pieniędzy. Zapasy trwają, chociaż obaj przeciwnicy nie kwapią się do frontalnego ataku. Zbierają siły i liczą porażki drugiej strony.
Siła, pieniądze i Allah to trzy kluczowe pojęcia kształtujące nową rzeczywistość w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu. Zwycięstwo wyborcze Hamasu rozbija dawne układy w Palestynie, ale nie daje nic w zamian.
Niekwestionowany lider palestyński był panem absolutnym. Przywódcy Autonomii nie mogli zrobić nic przeciw woli schorowanego, dogorywającego człowieka. Czy dziś, czyhający na schedę po nim, mają swobodę działania?
Izrael odgradza się od Autonomii Palestyńskiej wysokim murem. Ma on chronić obywateli żydowskich przed przenikaniem terrorystów. Tym samym Izrael wraca do pomysłów, które towarzyszą ludzkości od tysięcy lat: odgradzania się w nadziei pozyskania bezpieczeństwa i ochrony przed wrogami.
W Palestynie islamscy radykałowie ogłosili zawieszenie broni w wojnie z Izraelem. Władze Autonomii muszą teraz rozbroić Hamas i Dżihad, bo bez tego nie ma co marzyć o trwałym pokoju.
Skrzyżowanie nazywa się Pat. Nazwa niemal symboliczna dla patowej sytuacji na Bliskim Wschodzie. Autobus linii 32A wyjechał z jerozolimskiej dzielnicy Gilo o godzinie siódmej piętnaście rano; punktualnie o ósmej miał dotrzeć do śródmieścia, ale nigdy tam nie dojechał. Kilka metrów przed skrzyżowaniem wyleciał w powietrze.
Gdy w dowództwie izraelskiego Mosadu minuta po minucie analizowano zamachy na Pentagon i wieże WTC, po raz pierwszy padło często potem powtarzane zdanie: „U nas by się to nie mogło zdarzyć”. Ile w tym rzetelnej oceny, a ile czczej przechwałki, trudno powiedzieć, bo przecież Izrael, mimo iż niewątpliwie posiada największe na świecie doświadczenie w zmaganiu się z islamskim terroryzmem, nigdy nie stanął przed wyzwaniem tego rzędu.
W Paryżu czuje się jak w domu, w Gazie – obco. W Paryżu ubiera się w najlepszych domach mody, nie opuszcza żadnej premiery. W Gazie ma tylko męża. On, człowiek symbolizujący palestyńską walkę o niepodległość. W dniu ślubu miał sześćdziesiąt lat. Ona, elegancka blondynka po Sorbonie, rozpieszczona życiem, o trzydzieści cztery lata młodsza – córka chrześcijańskiej pisarki Ramondy Tawil z Ramalli.