Rozmowa z poetą, pisarzem i piosenkarzem Pablopavo, czyli Pawłem Sołtysem, o tym, jaka jest dzisiejsza Polska, czy z normalności można się cieszyć i kiedy pacyfista gotów jest walczyć z bronią w ręku.
Doświadczenie pandemii niby za nami, ale ciągle pojawiają się nowe piosenki, które się do niej odnoszą.
Prawie wszystkie zawarte na płycie (i w książce) teksty łączy perspektywa świata widzianego oczami „zwykłego człowieka”.
Podwójny album Pablopavo i Ludzików to ze wszech miar oryginalna płyta koncertowa – z paru powodów.
Niecodzienne spotkanie z Pablopavo.
Paweł Sołtys w nowej książce imponuje swobodą literacką. „Nieradość” nie jest dalszym ciągiem nagradzanych „Mikrotyków”.
Nawet w wieku 40 lat można poznać nowe słowo, to jakoś pocieszające. I to nie słowo nowo powstałe, związane z jakąś rozwijającą się bystro dziedziną technologii.
Osobliwa to płyta. Niby wciąż ten sam Pablopavo ze swoim aksamitnym barytonem i tekstami w formie opowieści-przypowieści, a jednak „Marginal” różni się mocno od poprzednich czterech albumów zespołu.
Trudno jest napisać książkę o miłości, jeszcze trudniej napisać ją tak, by nie śmiała się sama z siebie, a najtrudniej jest napisać po polsku niekatolicką książkę o miłości.
Na studiach oberiuci z początku wydawali mi się zabawni. Wiadomo – presurrealistyczne, groteskowe kawałki.