Gdy oszukany przez internetowego naciągacza idzie na policję, często słyszy, że niewiele da się zrobić. Ludzie biorą więc sprawy w swoje ręce i też zaczynają działać – w sieci. Ale wciąż mogą mniej niż przestępcy.
Ludzie boją się zakażenia, a oszuści zacierają ręce. Z każdym dniem epidemii przybywa pomysłów na szwindle.
Zaczyna się od telefonu o zyskach z obstawiania wzrostów czy spadków na rynku Forex. Tysiące osób się na to nabiera, nie wiedząc, że realne w tej grze są tylko pieniądze, które wpłacają. A te znikają gdzieś na Seszelach czy wyspach Vanuatu.
W internecie roi się od apeli o pomoc dla ciężko chorych, skrzywdzonych, nieszczęśliwych. Jak odróżnić prawdziwe od fałszywych?
Oszust zjednał sobie sympatię prostych ludzi, którzy pałają nienawiścią do banków. Bohater naszych czasów?