Nieustannie ktoś nas nabiera, naciąga, nabija w butelkę. Strategie kuszenia klientów przybierają coraz bardziej wyrafinowane formy.
„Złap mnie, jeśli potrafisz” to słynny film, w którym Leonardo DiCaprio gra oszusta i fałszerza czeków, ściganego przez upartego agenta FBI. U nas też jest ktoś z podobnym tupetem. Tyle że specjalnie nikt go nie ściga.
Afera Marcina Dubienieckiego, zięcia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie jest wyjątkowa. Wokół Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) wytworzył się gigantyczny system bezkarnego wyłudzania pieniędzy. Ta patologia trwa już prawie ćwierć wieku.
Ludzie, którzy mają duże pieniądze, na ogół dobrze ich pilnują. Ale wyrafinowani oszuści i na nich znajdują swoje sposoby.
Na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu, pięć lat po odwołaniu poprzedniego rektora, znów dzieją się rzeczy dziwne.
Z badań wynika, że dla większości studentów ważniejsze jest, żeby praca była dobrze płatna, niż aby była legalna. Kandydatów do przestępczej działalności rekrutuje się więc często na uczelniach.
Fikcyjne delegacje, lewe rachunki, kanty z kilometrówkami, prywatne zakupy za służbowe pieniądze – to nie są problemy nękające wyłącznie polski parlament. Z wyłudzeniami i defraudacjami zmaga się większość firm i instytucji.
Cuda działy się w banku SKOK Wołomin. To, że pijacy i bezrobotni dostawali miliony złotych pożyczek, to jedno. Ale dziwniejsze jest, że potem te pożyczki były spłacane i to nie wiadomo przez kogo.
Po Polsce grasują grupy oszustów wyłudzających od starszych osób dorobek ich życia. Jeden podpis i wszystko stracone. Prokuratury i sądy nie traktują zwykle tych zdarzeń jako przestępczego procederu.
Świadek koronny ujawnił działalność grupy wyłudzającej krakowskie kamienice, opisał mechanizm, podał na tacy ludzi. Ma żal, bo tylko on siedzi w więzieniu.