W dniu obchodów 60 rocznicy wyzwo-lenia miasta i obozu ulice Oświęcimia sprawiają wrażenie wymarłych. W nielicznych czynnych sklepach ekspedientki malują paznokcie i czytają kolorowe pisma. Wzdłuż pokazowo odśnieżonych ulic co 100 metrów czuwają patrole policji. Od 60 lat w Oświęcimiu miasto żywych zmaga się z miastem umarłych.
60 lat temu wyzwolono obóz Auschwitz. To był prawdziwy kombinat śmierci, z którego tylko niewielu ocalało. Przemysłowa skala dokonywanych tu zbrodni wstrząsnęła światem, do tego stopnia, że wielu długo nie chciało w nie uwierzyć.
Przez półtora roku funkcjonowania krematoriów i komór gazowych w Auschwitz uśmiercono ponad milion osób. Masowa zagłada wymagała szczegółowego planu. Fabryki zagłady miały swoich majstrów i architektów śmierci.
Brytyjski dokumentalista Laurence Rees przygotowując film o Auschwitz zebrał dziesiątki relacji ludzi, którzy przeżyli obóz. Wykorzystał je także w książce, której polskie wydanie ukaże się wkrótce. Przedstawiamy wstrząsający fragment o oświęcimskich lekarzach.
Prezydent Oświęcimia podważa przepisy ustanawiające strefę ochronną wokół obozu Auschwitz. Tłumaczy, że walczy o dobro miasta, ale przy okazji chyba dba o rodzinne interesy, które próbuje rozwijać tuż przy obozowych drutach.
W domu banitów, w którym kiedyś siedzieli przy biurkach hitlerowcy, znów pojawił się ogień. Siódmy raz w ciągu dwóch miesięcy zapłonął denaturat. Wyłączono prąd, więc zupę z cebuli i pokrzywy banici gotują na piecyku opalanym butami z opieki społecznej. Poza tym wszystko po staremu. Eol nadal kocha się w lalce, Edkowi po raz kolejny ktoś zwędził kurę, znowu kogoś odwieziono do kostnicy.
W Oświęcimiu, na lewym brzegu rzeki Soły, poziom lęku sięgnął górnych rejestrów. Pod petycją w sprawie referendum mieszkańcy osiedla Zasole, sąsiadującego z obozem zagłady, złożyli sześć tysięcy podpisów. Chodzi o odrzucenie nowego planu zagospodarowania przestrzennego i o 500-metrową strefę ochronną, która jest i której nie ma. Strefa-widmo ożywiła stare teorie spiskowe i całkiem już nowe animozje.
Pomysł założenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu powstał pod koniec 1939 r. we Wrocławiu. Zaproponował go inspektor tamtejszej policji bezpieczeństwa Arpad Wigand, uzasadniając miejsce lokalizacji obozu wzrastającym ruchem oporu na Śląsku i w Generalnej Guberni. Przewrotny los sprawił, że właśnie we Wrocławiu zamieszkał po wojnie pierwszy polski więzień Oświęcimia – Stanisław Ryniak. Tam zmuszany był przez kilka lat do budowania obozowych obiektów. Tutaj, po wyzwoleniu, skończył architekturę i odbudowywał Wrocław.