Na budowę fabryki leków krwiopochodnych podatnicy składali się już kilkakrotnie. Teraz mamy zrzucać się znowu. Czy i tym razem pieniądze na budowę fabryki przerabiającej osocze zostaną zmarnowane?
Terapia osoczem ozdrowieńców przyniosła nadzieję na skuteczną pomoc pacjentom chorym na covid-19. Ale niejednoznaczne wyniki badań budzą wątpliwości, co do jej skuteczności. Wyjaśniamy – i uspokajamy.
Według ustaleń portalu śledczego ProPublica amerykańskie firmy farmaceutyczne stworzyły system nielegalnego zwabiania do kraju Meksykanów oddających osocze za pieniądze. Łamały prawo, ale i normy związane ze zdrowiem dawców.
Miała być fabryka osocza, a jest afera. Kosztowna i głośna. W sprawie LFO (Laboratorium Frakcjonowania Osocza) oskarżonym jest m.in. były minister Wiesław Kaczmarek, na ławie dla świadków siądzie były premier Marek Belka, przesłuchiwano też byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Krew pachnie pieniędzmi. Z jednego litra można wyprodukować leki warte dwa tysiące złotych. A surowiec jest prawie za darmo: wciąż w Polsce mamy pół miliona honorowych krwiodawców. Więc trudno się dziwić, że nasz układ krwionośny próbują opanować różne grupy interesów i wspierający ich politycy.