Ceremonia zapowiadała się na niestandardową, przełomową, zaskakującą i na swój sposób przewidywalną. Królem gali został „Nomadland”, poetycki dramat społeczno-psychologiczny.
Film „Nomadland” w reżyserii Chloé Zhao, faworyt tegorocznej stawki, zdobył trzy statuetki. Ale gala w Los Angeles była przede wszystkim manifestem na rzecz czarnoskórych twórców. I nie tylko twórców.
93. ceremonia wręczenia Oscarów nie będzie przypominała dotychczasowych. Ale dla artystów wywodzących się z mniejszości etnicznych i kobiet ma to być rozdanie przełomowe. Co nas jeszcze czeka?
Spora część tytułów walczących o Nagrody Akademii jest dostępna w serwisach streamingowych, podpowiadamy, gdzie szukać. A samo rozdanie Oscarów już 25 kwietnia.
Wśród oscarowych faworytów znalazły się m.in. „Mank”, „Nomadland”, „Minari” oraz „Proces siódemki z Chicago”. Szansę na statuetkę ma także Dariusz Wolski, autor zdjęć do westernu „Nowiny ze świata”.
Wyreżyserowany przez Agnieszkę Holland dramat „Szarlatan” o uzdrowicielu Janie Mikolášku znalazł się w elitarnym gronie piętnastu tytułów walczących o oscarowe nominacje.
Polski film zgłoszony do Oscarów wybrano w sierpniu, ale polscy widzowie obejrzą go dopiero za pół roku. Dorzućmy zatem nieco konkretów do dyskusji o narodowym kandydacie.
Oburzenie, z jakim spotkało się ogłoszenie nowych standardów nagradzania Oscarami, to dowód poważniejszych problemów: buntu wobec jakichkolwiek regulacji i źle rozumianej wolności.
Z komentarzy internautów, ale też części dziennikarzy, można wywnioskować, że amerykańska Akademia chce ingerować w treść filmów. A o co tak naprawdę chodzi?
Podróż do świata snów w przestrzeni wymyślonej przez Nolana wciąż jest silnym przeżyciem. Nie jest też przypadkiem, że wkrótce ma premierę „Tenet”, nowe dzieło tego twórcy.